eów i krewnych, w końcu nieposłuszną względem każdego, wszystkich nazywała wrogami swymi i prześladowcami, którzy chcą jej szkodzić, i przed którymi energicznie bronić się musi. W domu była już niemożliwą, oddano ją więc do zakładu obłąkanych. Tutaj pogorszył się jej stan tak dalece, że pęawie ciągłe miewała napady szaleństwa, podczas gdy w domu zjawiały się one tylko czasami. Doszło w końcu do tego, że żadnej na sobie nie zostawiła odzieży, drąc wszystko w kawałki, i własny kał jadła. W szaleństwie takim skończyła życie.
Inna znana mi osoba piękny miała majątek, lecz straciła go przez jakiś przypadek. Strata ta tak bardzo przeraziła jej umysł, że spać nie mogła, jeść nie chciała ani jąć się jakiejkolwiek pracy. Z początku jęczała i narzekała na swe nieszczęście, w końcu zamknęła się w niemej boleści, popadła w zadumę, i nie odpowiadała nikomu na zapytania. "Wszelkie usiłowania, pocieszania jej, zgodzenia się na przykry los pozostały bez skutku. W końcu biedna kobiecina umarła z głodu, gdyż przez dwa tygodnie nie wzięła niczego do ust, nawet kropli wody.
Jak z tych dwóch widzimy przykładów, choroby umysłowe objawiają się w rozmaity, a często od siebie odmienny sposób. Rozpoczynają się nieraz od małych drobnostek, a nie wiadomo na czem się skończy. Duże drzewo było kiedyś także drobną roślinką, rosło powoli przy pomocy rozmaitych wpływów, aż w końcu stało się wielkiem drzewem, podobnież dzieje się z chorobą umysłową; początek jej mały, nieznaczny, i nikt nie może powiedzieć, czy skończy się na melancholji lub szaleństwie. Czasem nawet zdarza się, że u tego samego chorego, obydwa objawy następują po sobie kolejno, aż wreszcie jeden rodzaj weźmie nad drugim przewagę i dalej nęka nieszczęśliwego.
Zarodek tej choroby może być odziedziczonym, i człowiek przynosi go ze sobą na świat, rozwija się on powoli i dopiero po latach dojrzawszy, występuje w całej grozie; albo choroba może być wywołaną przez rozmaite okoliczności np. przez złe obchodzenie się, przez rozmaite straty, nieszczęścia, procesy, nieprzyj ażnie,
spory i kłótnie. Jeżeli w takich wypadkach zaraz z początku nie staramy się skutecznie przeciwdziałać, wówczas muszą nastąpić smutne skutki opieszałości.
Dziewczyna wiejska upodobała sobie tęgiego parobczaka, i chciała wyjść za niego. Rodzice byli temu przeciwni, gdyż chłopak miał zdaniem ich, za małe gospodarstwo, obciążone w dodatku długami. Znajomi twierdzili, że dziewczę zrobiło bardzo dobry wybór, i sami jej rodzice przyznać musieli, że nic mu do zarzucenia nie mają, ale chcieliby wydać córkę za bogatszego człowieka. Córka jednakowoż nie chciała odstąpić od swego wyboru, a rodzice byli także uparci w swem postanowieniu. Mijały miesiące, dziewczyna zaczęła być smutną, zamyśloną, ale rodzice nic sobie z tego nie robili, sądząc, że córka posmuci się. popłacze i ustąpi. Ale zaduma wzrastała z dnia na dzień, i wkrótce nie wiedziano, co czynić z dziewczyną. Kiedy'rodzice spostrze-! gli się, że zbłądzili, było już za późno; biednej istocie już pomódz nie można było, i skończyła życie swoje w smutnej melancholji. Ogólny sąd ludzki potępił rodziców, że przez chciwość i łakomstwo zgładzili ze świata własne dziecko w pełni życia i sił. Takich przykładów 1 trafia się w życiu bardzo wiele.
Jako chłepak miałem we wiejskiej szkółce zdolnego kolegę, który uczył się dobrze i rozwijał się świetnie pełen różowych nadziei. W szesnastym roku stracił ojca, i objął na siebie gospodarstwo. Poczciwy sąsiad wspomagał go doświadczeniem swem i radą. W kilku latach gospodarka koleżki w kwitnącym była stanie, nawet najlepszy gospodarz dzielniej nie umiałby nią I zarządzać. W krótkim jednakowoż czasie mój przyjaciel stracił dawną wesołość, stał się milczącym i niezadowolonym. Co roku gdy byłem w rodzinnej wiosce, odwiedzałem mego szkolnego koleżkę, on także, gdy się tylko Je o mym dowiedział przyjeździe, starał się mnie zobaczyć. Jednego razu, zobaczywszy się z nim, przeraziłem się jego widokiem. Szczerość młodzieńcza znikła mu z obli-
Icza, rysy twarzy były zmienione, wykrzywione i zestarzałe, wszelka ochota do życia i wesołości zniknęła. Zapytałem go, eoby mu brakowało, że tak źle wygląda? Odpowiedział mi tak: „Czuję to doskonale, źe jest mi