8
dzić z niemieckością, nieprzychylnymi. — Najzajadliw-szą była ta zbieranina w Odenm.
Od deputacyi naszćj w Berlinie nie można było się spodziewać nic dobrego — wywiódł ich w pole Mi-nutoli, z pochodzenia Włoch, filut. Durzył naszych obietnicami, wstrzymywał z dnia na dzień, a tymczasem jednał sobie zaufanie ludu berlińskiego, umiał ostudzić sympatye dla Polaków, a dopomagali mu w tern żydzi, których całe gromady opuściły Księstwo, szukając niepotrzebnie opieki przed kosynierami w Berlinie. Żydzi bili fałszywy alarm w stolicy Prus przeciw nielicznym kosynierom, którzy żywcem, jak kłamali, palą niewinnych i spokojnych obywateli.
Tego nigdzie nie było; lud się gromadził pod sztandary, ćwiczył się w mustrze, bo tego dozwalał sam Król Jegomość, tego żadna władza rządowa nie zabraniała, a ćwiczenia wojskowe odbywały się jawnie — owszem każdćj chwili oczekiwano dla tych oddziałów nadesłania instruktorów z ramienia rządu pruskiego.
Ostatecznie powróciła deputacya; — pojedyńczo ze zwieszonemi głowami wracali członkowie deputacyi, przebąkując pod nosem, że król skłopotany, ministrowie niepewni jutra nie mogą dać stanowczego zapewnienia, a wszystko należy odłożyć do sejmu, który będzie niebawem zwołany — a nasamprzód przywrócić spokojność — a zatem rozpuścić gromadzący się lud i złożyć broń.
Byłem wtenczas w Poznaniu (pisze pułkownik Brzeżański) — a ponieważ innego byłem zdania, przedkładałem me myśli komitetowi, a widząc, że moje żołnierskie zapatrywania nie znajdują, tu poparcia, wyjechałem w powiat średzki i tu zapowiedziałem żałobne nabożeństwo za Polaków poległych na barykadach berlińskich, i to w kościele w Pobiedziskach na 3go, a w Kostrzynie na 4go kwietnia — w Środzie miało się takie nabożeństwo później odbyć.
Do współudziału zaprosiłem tamecznego pastora, niemieckich obywateli i kilku starszych żydów. Uroczyste to nabożeństwo odbyło się wspaniale. Kościół był wystrojony chorągwiami i polskiemi i pruskiemi, a po skończonem nabożeństwie zaprosił pastor wszystkich do zboru. Chętnie przyjęliśmy to zaproszenie by się z nimi połączyć i podać bratnią dłoń do wspólnćj wszystkim mieszkańcom sprawy.
Jeszcze tego samego dnia nad wieczorem przyszło wojsko pruskie, a Niemcy i żydzi natychmiast porzucali przypięte nad ranem polskie kokardy.
W poniedziałek 4go kwietnia pojechałem do Kostrzyna celem urządzenia takiegoż nabożeństwa, lecz zastałem tam wojsko pruskie pod majorem Brodowskim. Postanowiłem przeto skoczyć do Poznania, by się przekonać o siłach wojska pruskiego i otrzymać jasne rozkazy od komitetu narodowego, od którego już miałem polecenie organizowania wojska polskiego w powiecie Średzkim.
W chwili gdym siadał na bryczkę, przybyli Anastazy i Franciszek Badońscy, prosząc mnie, abym bezzwłocznie jechał do Środy, gdyż wojsko pruskie ma zająć to miasto, celem przywrócenia dawniejszego porządku. Wysłałem ich jeszcze do majora Brodowskiego z zapytaniem, dokąd pomaszeruje. Odpowiedź jego była