23
się wojska Polskie i raźno pociągnęły na l Ruś. Wrzesław dowiedział się późno o nad-ciągająeych Polakach, zgromadzał jak mógł \ swoich zbrojnych. Z wielkim swoim zadzi- i wieniem spotkał Polaków juź pod Kijowem < miastem stołecznym.
Nie odważył się natrzeć, ale sam naj-pierwszy umknął, najprzód do Kijowa, z tam- S tąd do Nowogrodu. Za jego przykładem poszli wojownicy jego, nie broniąc wcale Ki- J jowa. Więc Izasława osadził król Bolesław na Kijowie, ale juź jako lennika Polski. Obciął król i Wrzesława w jego własnym \ kraju z wojskiem najechać i ukróció, ale j zabiegł mu drogę syn Beli króla Węgierskiego, prosząc o pomoc. Podczas gdy \ w Węgrzech król Bolesław świetnym zwy-cięztwem uprawnił panowanie Beli, wygnano znowu Izasława z Kijowa. Tą rażą \ Wrzesław tylko się do tego przyczynił. Byli to rodzeni bracia Izasława co go wypędzili. Szukał znowu pomocy u króla Bo- \ lesława. Spieszno opuścili Polacy kraj Węgierski udając się na Ruś. Tą rażą chciał i Bolesław, by za trud jego i rycerstwa, kraj \ większą odniósł korzyśd, jak uznanie się \ Rusi lennictwem Polskim. Przyłączył Wołyń do Polski. Z Wołynia pociągnął do \ Kijowa. Nie daleko miasta zastąpiły mu j drogę wojska pod przewodem Wszewołoda j brata Izasława, i zwyciężyły. Jednak nie < tak świetnie, aby przeszkodzió mogły kró- J łowi Bolesławowi obledz Kijów. i
Miasto to wygłodniało i poddało się \ królowi Polskiemu, który tam wszedł z wiel- \ ką uroczystością. (Było to roku 1077).
Jasiek. Ależ to wielki zuch ten król \ Bolesław. Taki sam jak tamten, co go chro- \ brym, wielkim zwano. \
Stan. Tego nazwano śmiałym. Lecz nie \ zupełnie on wstąpił w ślady swojego wiel- j kiego pradziada. Książę Izasław bojąc się, j aby go raz trzeci nie ztrącono z tronu, sta- J rał się zatrzymaó dłuźćj w Kijowie króla \ Bolesława. Rycerstwo Polskie, rozłożyło się \ obozem wygodnie. Za trudy dotychczas po- j dejmowane, zaczęli teraz używać Polacy. ss Izasław dla okazania wdzięczności ? karmił \ ich i poił, wyprawiał uczty obfite i wesołe. Piękne Rusinki należały także do tych festynów. Królowi Bolesławowi Rusinki się podobały, i to życie dostatnie a bezczynne. I jego rycerstwu także. Mijał tydzień za tygodniem, dalćj miesiące, dalój lata — a oni jak ucztowali na Rusi, tak ucztowali. Zonom w Polsce pozostałym, czas wydał się być zbyt długim, zwłaszcza gdy juź wiedziały, że mężowie ich nie wojują. Wysłały dowiedzieć się, co robią ich mężowie. Inne wysłały posłańców, aby mężów do powrotu skłonić, lecz i jedni i drudzy przywieźli wiadomość, że rycerze w dostatkach i zbytkach żyją, a uwięzieni wdziękami Rusinek, o powrocie wcale nie myślą. Rozgniewały się żony rycerzy Polskich i przedsięwzięły zemścić się na swoich mężach w ślady ich wstępując. Otwarcie poprzyj-mowały w domy zalotników. Powszechnym stało się zepsucie obyczajów tak, że histo-rya jako wyjątek wspomina kobietę, która za pomocą starego proboszcza, w kościelnej wieży ukryta, zachowywała siebie od napaści zalotnika, namowy zepsutych kobiet, i mężowi wierną pozostała. Wkrótce wiadomość o tern, co się działo w kraju dostała się do Kijowa. Rycerze zdziwili się i przestraszyli. Uczucie zemsty i zazdrości wyrwało ich z rozkosznego otręt-wienia. Musiemy wracać do domów, powiedzieli sobie. Stanęli przed królem i oznajmująe mu, jakie doniesienie z kraju otrzymali, żądali albo: Żeby król wracał na ich czele, albo ich do domu puścił. Bolesławowi nie chciało się wracać. Zaś w kraju nieprzyjacielskim, sam także zostać nie chciał. Więc im radził, aby złym wieściom nie wierzyli, a jeżeli wierzą, byli na nie obojętni.
Tój radzie króla, czyli rozkazowi nie mogli rycerze Polscy być posłusznemi. Coraz bardziój ich ciągnęło do kraju. Zaczęli po jednemu, po kilku opuszczane obóz królewski. Nakoniec całe szeregi, obóz opuszczały. Jakby uciekając opuszczali Ruś rycerze Polscy, aby się pomścić na swoich żonach i ich zalotnikach, jeżeliby się wię-
¥