ni
TC jtowicz w Pamiętnikach swoich o konfederacyi Barskiej, taką nam podał wiadomość pierwszą o Xiędzu Marku pod rokiem 1768- *
„Miała ta konfederacya i proroka wspomnionego w manifeście, czyli akcie swoim, nięjakiego Marka Karmelitę, z pobożności prawdziwej, czy obłudnej (sam Bóg wić) wziętego wielce u panów ruskich, który tćj konfederacyi pomyślny obiecywał skutek, i na dowód swojej obietnicy, pioruny i grzmoty, jako niegdyś Samuel Prorok z nieba sprowadzał, albo też gdy z naturalnej przyczyny zburzone powietrze piorunem wystrzelić miało, w tym punkcie mu ordynans swój do wystrzelenia dał, i tym sposobem zaufanie swemu proroctwu zjednał. Lecz nie-sprawdzii, bo konfederacya zniszczoną została. Sam zaś prorok Marek, schwytany od nieprzyjaciół, batoźkami ocięty i gdzieś do klasztoru wtrącony, z oczu ludzkich zginął."
Józef Wybicki, obecny w Barze przy pierwszym zawiązku konfederaeyi Barskiej, tak nam Xiędza Marka opisuje.
„Wszedł Xiądz Marek na radę: powstali wszyscy patryarchę powitali z uszanowaniem. On się pyta o Wybickiego, i hojnemi obsypuje mię krzyżykami powtarzając: Sit nomen domini benedictum żeś z nami.“
Był wieku podeszłego, niemiał miny surowego proroka, owszem, podług przysłowia ruskiego był cokolwiek hulaka. Jeżeli ciemność i uprzedzenie czyniło go cudotwórcą, umiałby odpowiedzieć oskarżającym go o imposturę. Gdybym dziś go widział, szanowałbym go jako dobrego polaka i gorliwego obywatela: jeżeli wówczas równie z drugiemi czciłem w nim kandydata do kanonizacyi — było winą czasów."
Nieprzyjaciel przybliżał się pod słabo ufortyfikowany Bar: Sędziwy Pułaski chciał go bronić, Wybicki, dodaje: „zaślepienie tylko w cudotwórstwie Marka, piań tąj operacyi militarnej zdziałało." Uderzono na miasteczko prawie odkryte, na murach klasztoru karmelitańskiego, stanął z krzyżem w ręku Marek i bronił go do ostatka. Wybicki za ten czyn odwagi i poświęcenia, nazywa go zagorzałym fanatykiem i wyrzuca mu, że, tyle ofiar z sobą nieszczęśliwych narobił. “ Wzięty do niewoli, wycierpiawszy w nićj niemało, pozostawał w Barze, aż się przeniósł później do Annopola.
Postać Xiędza Marka zponiewieraną przez Kitowicza, podniósł, uwydatnił i na zasadzie podań współczesnych przedstawił nam Henryk hr. Rzewuski w Soplicy.
Jak mylnem jest podanie Kitowicza, że po zdobyciu Baru, Xiądz Marek „zginął z oczu ludzkich" dowodzą samegoż karmelity tego autentyczne pisma, które mamy przed oczyma. — Niemożemy dokładnego życiorysu kapłana naszego skreślić, bo wiele nam brak szczegółów i co się udało przynajmnićj zebrać tak z podań narodowych, jako i z pism, wiernie podajemy, jako ważne i ciekawe szczegóły, dla przyszłego badacza, ustępu z dziejów panowania Stanisława Augusta, w którym niepospolitą odegrał rolę Xiądz Marek.
Wedle podanej mi przez Jana Kraszewskiego (a ojca naszego powieścio-pisarza i historyka Józefa) notaty: Xiądz Marek miał rodzinne nazwisko ObłoezyńsM. Szczegółów z lat młodych i zachowania w.klasztorze, nlemamy innych, jak. tylko że uważany był za bardzo świętobliwego kapłana, i niejako cudotwórcę. Najmożniejsi panowie z Wołynia, Podola i Ukrainy rzeczywiście uważali go jako proroka, a konfederacya Barska, jakoby nąj wyższego