V
aby odszukać panien. Skoro stanęły przed matką, ta surowem spojrzeniem karci je zgóry, za jakąś obrazą pana Boga. Bada ńakoniec, o czem na przechadzce mówiły? Przelękłe dziewczęta spojrzały po sobie i wzywają Boga na świadka, że idąc do brzeziny przez wieś milczały, a gdy w lasku zasiadły pod drzewem, rozmowa (ch była jedynie o Xiędzu Marku, wychwalały jego bogobojność i skuteczne wpływy do nieba, i zgodziły się nato zdanie, że on za życia godzien jest kanonizacyi. Tu Xiądz Marek uspokaja trwogę ich matki, przyznając w tent właśnie ich winę. Zwróciwszy zaś mowę do panien, począł im wyjaśniać, wysokość zasługi przed Bogiem, a względem siebie, dawszy przykład ewangelicznej pokory, polecił czytać pilnie żywoty Świętych Pańskich, aby zgłębić i pojąć, jak niełatwy jest wieniec chwały wiekuistej.
„Druga powieść o nim z ust ciotki mojej, więcej krotofilna. Xiądz Marek nawiedzał niekiedy dom Xięcia Strażnika w Zasławiu. Trafił raz na porę licznego tam zjazdu obywateli, gdzie między innemi był młody wówczas krewny ciotki, pan Maciej Żywult, później Subdelegat Grodzki Krzemieniecki. Ten Ciotce mojej opowiadał że nigdy wprzód niedowierzał głośnej po Swiecie świątobliwości Xiędza Marka, i że wówczas naśmiewał się wdu-chu z tej czci powszechnej, jaką mu i w tym domu xiążęcym okazywano. Nazajutrz, przed południem, gdy młodzież z okien dojrzała że Xiądz Marek z kościoła Misjonarzy, dąży już do zamku: młody Żywult nie rad, że oczekiwanie Xiędza spóźniło śniadanie, namawia rów'ienników swoich,'aby każdy z nich podobnie jak on sam, trzymał dlaXiędza w kieszeni w kontuszu figę. Skoro poważny gość wszedł na pokoje, z wielkim uszanowaniem powitany został przez gospodarza; onych kilku zmówionych stanęło rzędem uchylając głowy. Po ukłonie za ukłon, nim oznajmiono śniadanie, Xiądz Marek zbliża się do niedowiarka, pocznie cos przemawiać, i od niechcenia traktuje go swoją tabaczką. Młodzieniec zamierza brać jej szczyptę, ale niespodziewany opór wstrzymuje mu rękę w kieszeni. Czuje to że władzę w niej utracił. Dalej na próżno Xiądz koleją a z przymileniem każdemu z nich otwartą poddawał tabakierkę, taż sama silna przeszkoda, taż sama niemoc, ruch wolny rękom odjęła. „Spostrzegliśmy się w grzechu mówił Żywult: zmięszani, zatrwożeni, okrążyliśmy go z pełną odtąd wiarą w nadludzką w nim władzę, błagając o litość. Mąż bogobojny, przeżegnał nasi ręce z niemocy wypuścił. “
Załączone dwa Autografy, są to listy pisane własnoręcznie przez Xiędza Marka do Stolnika Inowrocławskiego Wróblewskiego, zamieszkałego w Czerniawce Wielkiej,- pierwszy na półarkuszu wpodłuż pisany, bez daty, ale niewątpliwie dawniejszy, zawiera te wyrazy:
„Wielmożne państwo i Dobrodziejstwo moje.
„Niemam czasu listu pisać, ale najmilejszej matuni waszej, wam, Anusi, Stefusowi, dzieciom i wszystkim w domu zostającym błogosławię. Bądźcie zdrowi. Xiądz Marek mp. “—Drugi pisany z Bochryna 6. Augusta 1783. w tych słowach:
„Wielmożne państwo, dobrodziejstwo moje najłaskawsze i szczególne!
„Ręka Boska karząca nad zagranicznym Hersonem, was i waszych dóbr dostać (przez miłosierdzie Bóstwa swego) nie zechce. Owszem obroni od powietrza ich. W Tetyowszczyznie, wiem dawniej że nieochron-ność ludzka, przyniosła od tatarszczyzny w jeden tylko dom powietrze, ale ostrożność zamkowa zapobiegła temu, bo się to w rybnych i solnych kupcach stało. Na dobra wasze Kozankę i Berezówke opatrzność Świętą Swoją Bóg wyleje, a wy zawsze bądźcie mi uśmierzeni.
„O obory swoje i woły skupione nie lękajcie się, Bóg zachowa: to mówię. Bez wielkiego zarobku na miejscu przedajcie i siana na miejscu dodajcie w pieniądzach do ruszenia się ich.
„Donoszę też mój ucisk, że mi w Barze Xiądz Szymon Hulewicz umarł, ja teraz został jak mucha wukro* pie, gdyż Annopol upadły ratować, Bar wspierać, Upomirz dźwigać muszę; a najwięcąj mi chodzi żebym nigdy przed Bogiem o was nąjmilsze państwo niezapomniał.
„Bądźcie mi zdrowi, szczęśliwi i ubłogosławieni z najmilszą dziatwą waszą i domem.
Xiądz Marek przeor annopolski Definitor prowincyi etc. mp.“