ABC82 Zima

ABC82 Zima




Robiło się coraz ciaśniej. Nie można się było poruszać, nawet stanie w miejscu sprawiało trud-noSci. Najmniejsze, popychane i szturchane przez Większe, zostały zepchnięte na skraj i przytłoczone przez Największe, które - nie wiedzieć dlaczego -jeszcze bardziej się nadymały i rozpychały Awantura wisiała w powietrzu:

-    Nie pchaj się! - zapiszczała Chuda.

-    Ja się nie pcham, ty się pchasz! - odparowała Gruba.

-    Już nie mogę oddychać! -żaliła się Najmłodsza.

-    Mazgaj! Płaczka1

-    Cicho tam! Nie kłócić się! -krzyknął zdenerwowany ojciec Grom. Przez chwilę zapanowała cisza, ale ponieważ tłok robił się jeszcze większy, sprzeczki i awantury wybuchały ze zdwojoną siłą. Wtedy Grom chwycił złocisty bat i ciach! Ciach po niesfornych, kłócących ^ię kroplach. A gdy i to nie pomogło, tupnął nogą tak mocno, że zadudniło w całym niebie i odbiło się echem od ziemi. I oto zdarzyło się coś.

czego żadna z kłócących się sióstr - kropelek nie przewidziała: wszystkie i te Największe, i te Średnie, i te całkiem Malutkie zaczęły gwałtownie opadać w dół.

- Ojej! - zawołała przerażona Najmłodsza. Chwyciła za rękę Grubą. - Jak zimno! Przytul mnie!

piękny zimowo-srebrzysty świat. Znów zawirowała, zatańczyła i zmęczona zapragnęła odpocząć, opadła. Zrobiło jej się ciepło.

-    Gdzie ja jestem? - zapytała przestraszona.

-    W górskim strumyku - odpowiedziały jej nieznane głosy. -Nie bój się. Nie zrobimy ci krzywdy... My wprawdzie nie spadłyśmy z chmury i nie byłyśmy śnieżnymi płatkami tak jak ty, tylko wypłynęłyśmy z głębi ziemi, z górskiego źródła, ale teraz będziemy płynęły razem.

-    A dokąd?

-    Nie wiemy, ale nasza wędrówka będzie ciekawa. Zobaczysz!


Wielka, szeroka rzeka, pokryta gęstą krą, płynęła wolno i leniwie. Po obu stronach wznosiły się wysokie budynki: fabryki, elektrownie, domy mieszkalne. W tej szerokiej rzece Najmłod-


Nagle poczuła się lekka ■ zamiast gwałtownie opadać na ziemię, zaczęła unosić się w gorę, potem skręciła w bok, to znów opadła trochę w dół. Jej siostry z lewej i prawej strony, a także nad nią i pod nią wirowały, koziołkowały, tańczyły prześlicznie. Wszys kie były teraz przystrojone w białe, skrzące się sukienki. Najmłodsza spojrzała na siebie.

-    Ach! Jaką mam piękną sukienkę! - zawołała z zachwytem.

-    I ja! I ja! - wołały siostrzyczki - śnieżynki, klaszcząc z uciechy w dłonie.

-    Jak dużo mam srebrzystych rączek: raz, dwa, trzy... sześć

-    Ja też mam sześć rąk -odpowiedziała, śmiejąc się Gruba.

-    I ja! I ja! - wołały inne.

Zza chmur wyjrzało słonko.

Najmłodsza podskoczyła z radości. Wykręciła pirueta i spojrzała w dół: pola, lasy, drogi, domy - wszystko w bieli. Wszędzie srebrzysto i biało! Chciała się zatrzymać na najwyższej wieży kościoła albo na drzewie, by móc ciągle patrzeć na ten



sza czuła się samotna i zagubio na. I już chciała przytulić się do zimnej kry, gdy usłyszała wołanie.

-    Mała, chodź do nas! Jesteśmy tu razem z Grubą.

-    Ojej, to ty. Najstarsza? -ucieszyła się. - Jak to dobrze! Co teraz z nami będzie? - niepokoiła się Najmłodsza

-    A co ma być! Damy nura w głąb rzeki. Tam jest cieplej -odpowi edziała Najstarsza.

-    Ja już bym chciała do miasta - dodała Gruba.

-    Zaraz was zaprowadzę Weźmy się za ręce i płyńmy ra zem do mieszkań i do fabryk.

-    Ja się boję. ja nie chcę do fabryki! - zatkała Gruba.

-    Ja też nie! - wtórowała Najmłodsza

-    Niczego się nie boję, ale ja też nie chcę - oznajmiła Najstarsza. - Trzymajcie się mnie, a wszystko będzie dobrze. Uwaga, dajemy nura. Na samo dno.. Gruba, nie tu. nie tu!...

Wołanie Najstarszej nie pomogło. Grubej już nie było. Popłynęła z większością koleżanek wielką rurą do fabryki Czuła się obco i samotnie. Bała się.

-    Koleżanko - zagadnęła pły nącą najbliżej kropelkę - dokąd nas tłoczą?

-    Na pewno nie wiem, ale chyba do fabryki chemicznej Tam ciągle potrzebują wody. Wody i wody! Nienasyceni!

-    Czy tam jest ciekawie i przy jemnie? - pytała dalej Gruba.

- Przyjemnie? Raczysz sobie żartować. To najgorsze, co może nas spotkać... Radzę ci: zamknij oczy i uszy. zatkaj nos i staraj się uciekać tam. gdzie nas naj więcej.

Nieznajoma nic nie przesadziła. Gruba przeżywała prawdziwe męki. Najpierw wtłoczyli ją do szklanych rur. którymi razem z innymi kroplami pędziła z ogromną prędkością. Próbowała otworzyć oczy. ale widziała tylko migotanie świateł. Potem mocno ją podgrzewali i gwałtownie ochłodzili Później zmieszali z

czymś okropnie cuchnącym, niesamowicie gryzącym i czarnym. Wtedy właśnie Gruba straciła przytomność. Zemdlała...

Tymczasem kropelki Najstarsza i Najmłodsza spokojnie, choć w zupełnej ciemności i ogromnym ścisku, płynęły przed siebie. Po pewnym czasie stanęły przed jakąś bramą.

-    I co teraz? - spytała Najmłodsza.

-    Musimy czekać, aż odkręcą kurek.

-    Piotrek! Słyszysz mnie Piotrek? - do kropelek doszedł ludzki głos. - Chodź się szybko myć, już najwyższy czas!

- Cha, cha. cha! - zaśmiała się Najstarsza - Ale mamy szczęście. Zobaczysz, jak będzie przyjemnie...

Coś zaświstało, zaszumiało. Kiopelkom zaczęło się robić ciepło, cieplej, gorąco i poczuły, że spadają na coś białego, ale twardego. W kilkanaście minut później Najmłodsza została

gwałtownie uderzona, aż podskoczyła w górę.

-    Nie chlap. Piotrek! - znów usłyszała ludzk głos.

Mały golasek siedział w wannie i rączkami uderzał w wodę. Kropelki podskakiwały w górę i opadały. Chłopiec śmiał się. Śmiały się też kropelki. Najmłodsza. Najstarsza i setki ich koleżanek wpadały na jego plecki. na główkę, na ramionka...

W tej zabawie Najmłodsza nie zauważyła nawet, że zmieszała się z pianą mydlaną i zrobiła się biała. A potem...

A potem spłynęła z wanny grubą, cuchnącą rurą... Po drodze z różnych otworów dopływały miliony białych, zielonych, burych - brudnych i śmierdzących kropelek.

-    Do oczyszczalni ścieków, do oczyszczalni! - słyszała zewsząd wołanie.

Najmłodsza zatykając nos płynęła wolno, wolniutko. Półprzytomna zatrzymała się na chwilę i aż przetarła oczy ze zdziwienia.

-    Gruba, to ty? Jak to dobrze, że ciebie spotkałam!

Gruba nie odpowiedziała. Była jakaś odmieniona, pożółkła i jakby jeszcze bardziej pękata, obojętna na to, co się z nią i wokół niej dzieje.

-    Bierz Grubą za ręce i ciągnijmy ją razem - usłyszała głos Najstarszej.

-    I ty tu jesteś! - ucieszyła się Najmłodsza.

Chciała o coś Najstarszą zapytać. ale nie miała na to czasu. Kropelki wciąż się rozdzielały, by ominąć jakieś gałęzie, skorupy, brudne szmaty. Po chwili stanęły przed wielką żelazną kratą.

-    Mała. płyń blisko mnie. Grubą ja się będę opiekować! - zawołała Najstarsza.

Spotkały się po drugiej stronie .kraty. Najmłodsza obejrzała się za siebie.

-    Oho! popatrz siostrzyczko, wszystkie gałęzie i nieczystości pozostały z tamtej strony!

-    Jeszcze nie wszystkie. Uważaj. patrz przed siebie! - rozkaza ła Najstarsza. - Przepychamy się przez piasek.

Zrobiło się ciasno i duszno.

-    Teraz zamknij oczy i zatkaj uszy - dyrygowała Najstarsza -będą nas karmić środkami chemicznymi...

A potem wszystkie siostrzyczki - kropelki znalazły się w dużym osadniku Najmłodsza pierwsza otworzyła oczy. Wokół było czysto i spokojnie. Gruba też przyszła już do siebie, uśmiechała się blado i chwyciła siostrę za rękę

-    Co teraz będzie? - zaciekawiła się Najmłodsza.

Gruba i Najmłodsza nie usłyszały odpowiedzi. Zrobiło się im bardzo gorąco. Spociły się niemiłosiernie. I gdy znalazły się na samej krawędzi osadnika, nagle oderwały się od swoich sióstr i leciutko poszybowały w górę. Po chwili usłyszały karcący, lecz najmilszy głos mamy Chmury:

-    No, jesteście wreszcie! A gdzie Najstarsza?

-    Najstarsza? - zdziwiły się Gruba i Najmłodsza. - Nie wiemy. W oczyszczalni byłyśmy razem My poleciałyśmy w górę...

-    A Najstarsza została na ziemi - dokończyła Chmura. - Trudno. Teraz bądźcie grzeczne i posłuszne. by znów ojca nie rozgniewać. Wędrujemy na północ.

-    Gruba - powiedziała szeptem Najmłodsza - a ty nie chciałabyś jeszcze' tam. w dole zostać i zobaczyć morze?

-    Czy ja wiem? - odparła Gruba - Może bym chciała. Ale przestań się pchać!

-    Ja się pcham? To ty się pchasz na mnie!

-    Znów zaczynasz!

-    Cisza tam! - zamruczał groźnie ojciec Grom...

B. Waglewska

sznurek

SKARBONKA

brystol

brysto!

plastykowy

kubeczek

skleić

hermolem

kubeczek

tekturka


PIERŚCIEŃ

SKLEJONY Z PASKA BRYSTOLU 50 x 5 cm

WYDRĄŻYĆ OTWÓR W DREWNIE, WSUNĄĆ SKRĘCONY DRUT. ZALAĆ KLEJEM HERMOLEM

piłeczka

PINGPONGOWA

DRUT


UCHWYT Z DREWNA

Kręcąc zabaweczką kolistym ruchem starajcie się, aby piłeczka pingpongowa toczyła się po wewnętrznej powierzchni papierowego pierścienia.

Gdyby utrzymanie wirującej piłeczki okazało się zbyt trudne, gdy będzie ona zbyt często wyskakiwać z toru. możecie początkowo poszerzyć pierścień, to znaczy skleić go z paska brystolu szerokości 10 cm, a po nabraniu wprawy założyć na druciany uchwyt węższy pierścień, szerokości około 5 cm.

Czy wiecie jakie zjawisko fizyczne występuje w naszej zabawie? Siła odśrodkowa. Ona powoduje, że piłeczka wiruje wewnątrz pierścienia, przylegając do niego mocno, jakby pierścień miał lepką powierzchnię.

Przerysujcie na brystolu obrazek lub sami namalujcie inny, według Waszego pomysłu. Zróbcie z tektur ki lub brystolu okładki na takich dziwnych paskowych zawiasach jak na rysunku. Gdy wsuniecie obrazek pod poziome paski na lewej stronie i zamkniecie okładki, a następnie otworzycie je z drugiej strony, obra zek w tajemniczy sposób zmieni miejsce i znajdzie się na prawej stronie pod skrzyżowanymi paskami


paski cienkiego papieru, obustronnie pomalowanego, lub wstążeczka

2


Pokazane tu wzory Dumerangów przerysuj dokładnie na brystol. Wytnij starannie, a krawędzie zaznaczone na rysunkach grubą linią podegnij do góry. I już mozesz naśladować pierwotnych mieszkańców Australii, którzy używali bumerangów do polowań na kangury i strusie. Jeśli bumerang nie osiągał celu. wracał do rąk myśliwego.


Nasze małe bumerangi to zabaweczki. ale i one. jeśli zręcznie je rzucisz. powrócą do ręki. Bumerang ujmij kciukiem oraz palcem wskazującym prawej ręki i wyrzuć go do góry w skos ruchem wykonywanym przy strzelaniu z bata. Dobrze wyrzucony bumerang wirując w powietrzu powinien zatoczyć pętlę i powrócić do ciebie.

Rozwiązanie „Odgadnij": A stołarz - 4 (siruy, pila do dtew ta, wiertło}; B kowal - 1 (młot, kowadło, szczypce kowalskie}; C ślusarz - 2 (pilnik, wiertarka, piła do metalu); D elektryk - 3 (lutownica, wkrętak izolowany, szczypce uniwersalne izolowanel

Rozwiązanie rebusików: studnia; filtry; czysta woda.

Rozwiązanie łamigłówki: młotek-


To ciekawe doświadczenie z nurkiem możecie pokazywać kolegom jako magiczną sztuczkę.

Najpierw trzeba zrobić kukiełkę nurka. Praca to nietrudna a potrzebne materiały, korki lub styropian, drut, plastelina, celuloid (ze starej kliszy fotograficznej). sznurek, są łatwo dostępne

Poszczególne części kukiełki łączymy krótkimi odcinkami drutu (wbijając je w korek). Kawałeczek celuloidu przyklejony do plastelinowego nosa będzie wy glądał jak prawdziwa maska nurka, reszta zależy od waszej pomysłowości.

Najważniejszą czynnością, którą należy wykonać bardzo starannie i dokładnie, jest właś ciwe wyważenie nurka.

Do słoja (np. po komjiocie) nalewamy czystej wody i wrzuca my do niej naszego nurka. I teraz dodajemy lub ujmujemy plastelinę z butów nurka tak długo, az nurek zacznie tonąć. Ale uwaga!, nie może on zatapiać się szybko.

Musimy tak go wyważyć, aby pomału opadał na dno słoja.

Sztukmistrz może teraz przystąpić do pokazu. Wydaje stojącemu na dnie nurkowi rozkaz wypłynięcia na powierzchnię. Nurek oczywiście ani drgnie. Sztukmistrz zwraca się do widzów z pytaniem, czy można -nie dotykając nurka ręką ani żadnym narzędziem - sprawić, by wypłynął on na powierzchnię. Widzowie odpowiedzą, że jest to niemożliwe. Sztukmistrz bierze wówczas do ręki magiczną pałeczkę. zanurza ją w wodzie.' i mrucząc jednocześnie jakieś tajemnicze zaklęcia. I o dziwo, po chwili nurek powoli wypływa na jx>wierzchnię. Nawet popychany c*o dna palcem nie tonie, lecz uparcie wypływa na powierzchnię.

Wyjaśnienie

Dlaczego balon unosi się w górę? Bo jest napełniony gazem lżejszym od powietrza - odpowie każdy, kto choć trochę zna fizy-

/ tc I • fZZBuS


kę Dlaczego kawałek drewna pływa po powierzchni wody, a taki sam kawałek plasteliny tonie? Bo drewno jest lżejsze od wody. A czy można sprawić, ażeby przedmioty nieco cięższe od wody nie tonęły? Wydaje się to niemożliwe, a jednak... wystarczy uczynić wodę cięższą na przykład przez... posolenie jej!

Przed pokazem z nurkiem proponuję wykonać interesujące doświadczenie z kurzym jajkiem. Jajko włożone do wody nie pływa. lecz osiada na dnie. Wystarczy jednak do szklanki wody wsypać pół łyżeczki soli, a jajko natychmiast wypłynie. Jest ono bowiem nieco cięższe od czystej wody. zaś lżejsze od słonej.

Wróćmy jednak do naszego pokazu. W jaki sposób można niepostrzeżenie posolić wodę w słoju? Oto odpowiedź:

Magiczną pałeczkę robimy z kawałka rurki aluminiowej (na przykład od starej anteny telewizyjnej). Zatykamy jeden koniec kawałkiem plasteliny i napełniamy rurkę solą (ok. 2 łyżeczek). rfAUt/Ki • e er> <■

Gdy zanurzymy następnie rurkę w wodzie i lekko nią poruszymy, sól wysypie się do wody. Jeszcze lepszy efekt uzyskamy, gdy 2-3 łyżeczki soli rozpuścimy w niewielkiej ilości wody (pół szklanki) i roztwór ten wiejemy w małą gumową gruszkę. Nakładamy następnie na jej wylot rurkę igelitową długości około 1 metra, gruszkę umieszczamy w lewej kieszeni spodni, zaś rurkę przeprowadzamy pod ubraniem przez prawy rękaw koszuli do prawej dłoni, w której trzymamy pałeczkę - rurkę. Koniec rurki igelitowej musi być oczywiście wetknięty w pałeczkę. Gdy teraz. trzymając lewą rękę w kieszeni, naciśniemy gumową gruszkę, roztwór soli wypłynie przez rurkę do słoja. Ten drugi sposób jest o tyle lepszy od pierwszego, że nawet najbliżej siedzący widzowie nic nie zauważą. W pierwszym przypadku co bystrzejsi mogą spostrzec drobiny soli wysypujące się do wody.

Wasz Mag


-    W moim radyjku wyładowały się paluszkowe bateryjki i przestało grać - skarżyła się Ania - a nie mam nowych...

-    To podłącz kawałkiem przewodu płaską bateryjkę - poradził Jaś Majsterklepka - widziałem ją u ciebie na półce.

-    Tak, ale nie są na niej oznaczone bieguny „plus" i „minus". Albo oznaczenia się starły, albo ich w ogóle nie było. Na paluszkowych bateryjkach są, a na płaskiej nie. A w instrukcji radyjka jest uwaga, że odwrotne podłączenie baterii spowoduje uszkodzenie odbiorniczka.

-    To nie wiesz - rzekł Jaś - że dłuższa blaszka w płaskiej bateryjce to biegun... czekaj - dodał z wahaniem - sam już teraz nie jestem pewien... Zaraz to sobie sprawdzimy.

-    Ale jak?

-    Na mojej elektrycznej kolejce „piko"! Mam w latarce grube paluszkowe baterie, które do twego radia nie wejdą, ale posłużą nam do przeprowadzenia pewnego doświadczenia.

Jaś spiął gumką kilka baterii i krótkimi przewodami połączył ich bieguny z szynami kolejki tak, że biegun oznaczony na bateryjce plusem połączył z prawą szyną, minus - z lewą. Lokomo-tywka drgnęła i wolno ruszyła do przodu.

-    Powiedz, co by było, gdybym połączył na odwrót. Wiesz?

-    Lokomotywka ruszyłaby do tyłu - odpowiedziała Ania.

-    Brawo Ale zapamiętajmy jak było... minus do lewej szyny -lokomotywka jedzie do przodu. Teraz możemy podłączyć do szyn płaską bateryjkę.

Mówiąc to Jaś przytknął krótszą blaszkę do prawej szyny, dłuższą do lewej. Lokomotywka znów ruszyła do przodu.

-    Ha! - wykrzyknął Jaś - już wiem! Dłuższa blaszka płaskiej baterii to minus, a krótsza plus. Możesz teraz śmiało podłączyć baterię do swego odbiorniczka.

WYDAWNtCTWOCZASOPISM    Wydawca. Wydawnictwo Czasopism i Książek Technicznych SIGMA Przedmbiontwo Naczelnej

IKSiĄŻfK TECHNICZNYCH    Organizacji Technicznej.

X    Adres: Warszawa, ul Świętokrzyska 1 A*, nr kodu 00-950, tal. 21 -79-18.

SIGMA    Redaguje Kolegium Kalejdoskopu Techniki

J    ^    Rysunki wykonali: S Ciecierski M Teodorczyk, W. Tortous. W Wejnert

KtUfOSJEBfOHSTWO NACZflMtJ

OKAMOACJI TCCHWCZNtJ    ---—


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanowanie0010 82 I. Zagadnienia podstawowe do Polski — oczywiście nie można opisywanych wzorców prz
Defensive medicine to dążenie lekarza do takiego postępowania, aby nie można mu było zarzucić
Louis?lluc3 50 Louis Deiluc Tajemnice fotogenii. nie są tak nienaruszalne, żeby nie można ich było z
kija i marchewki nie działa: nie można karać i nagradzać tym samym. Kary pieniężne sprawiają, że pra
DSC08242 (3) i zwykle krótko i nie można go przedłużać. Ze względu na miejsce artykulacji ] wśród gł
83157 Re exposure of DSC03227 Instytucje i lizędy. Urzędy w Atenach były jednoroczne i w zdecydowany
85005 img902 (3) zwykle krótko i nie można go przedłużać. Ze względu na miejsce artykulacji wśród gł
549 DODATKI. jego córkę Ryksę-Elżbietę (F. 74.), a nie można wątpić, iż gdyby nawet jego syn zmarł w
FizykaII01701 12 mo znowu nieco później dzieje się z punktem /. W chwili, kiedy « stanie w miejscu
ABC83 Jesień Zima Dni były coraz krótsze, słońce szło po niebie coraz niżej, stawało się coraz&nbs

więcej podobnych podstron