025
1051
Wojciech Miaskowski
Porucznik Chorągwi Kasztelana Kaliskiego z Bara 26 Marca 1651.
Odszedłszy od Ścianek (sic!), gdzieśmy siła rycerstwa stracili, Jampol wysiekłsey, obróciliśmy znowu martem nostrum na, Winnicę, dokąd naprzód w yprawił JM Pan, Hetman Pana Wojewodę Braclawskiego (Lanckorońskiego). Który skoczywszy ślepo na płoń, ażci łisam się spłukał, i kilku razy kijem strasznie wziął, i dwóch Rotmistrzów, Pana Starostę Ozerkaskiego i Pana Stolnika Nowogrodzkiego ze J»0tą Towarzystwa marnie stracił. rpewniam,«że Zbaraską nbsydyą superarmł teraźniejsze praee nasze, codzienne szturmy, nieustające straże; tak, że stojąc trzy dni i trzy nocy na straży, ogniów nie nakładając, nosy, ręce, nogi musieliśmy poodmrażać. Nuż na podjazdy! szczęśliwy tydzień, kiedyśmy nie trzy razy chodzili, tak, że nam konie pc-niłus posłabły. Pięć niedziel siodła z nich nie schodzą; sedna straszne, gorzej niżeli pod Zbarażem. W Lipowcu wszyscybyś-my byli na placu zostali, gdyby nas sam Pan Bóg nie bronił. Na jeduę naszą. Chorągiew uderzyła wszystka potęga nieprzyjacielska, którą wsparłszy, .oiemną nocą w ciasnych opłotkach na dwie godzinie siekliśmy się z niemi, i w dzień dopiero przyszedłszy do sprawy i 10 języków przednie dobrych wziąwszy, wrócili do wojska. Quo futo nas wszystkich stało się, że JiMP. Hetman nie wiedział o nieprzyjacielu, aż kiedy go na oko oba-ozył? nie mogę wiedzieć. Zaezem też successit straszna kon-fuzya; tak, że Płlawiecką przechodziła. Z Chorągwiami jedni w bramę, drudzy przez wał, jedni konno, drudzy pieszo; i kie-dyby był nie JMP. Wojewoda Bracławski oparł się u mpstu, tedyby była wszystka a wszystka legła piechota. Staliśmy tedy do północka w sprawie: potemeśmy się Niszy Ii do Baru, zwiódłszy piechotę, a zostawiwszy z tysiąc chorych i postrzelonych. Szła za nami colluvies aż do przepraw, nie bez szkody: bo przez nieostrożność starszych, że żadnego pułku na odwodzie nie zostawili, urwali z kilkaset wozów i tyleż czeladzi.
40