881
DOBRA
tracą charakter d. wolnych, podlegają gospodarowaniu ze wszystkiemi stąd wynika-jącemi konsekwencjami. W innych znów wypadkach, gdy korzystanie w pewien sposób z nieograniczonego ich zapasu zależy od pewnych urządzeń ograniczonych, te ostatnie bywają przedmiotem gospodarowania, a nie same d. wolne, np. przy studniach, urządzeniach irrygacyjnych i t. p. Natomiast ograniczone środki zaspokajania potrzeb nazywa się d. gospodarczemi, lub wogóle dobrami. — Niema wątpliwości, że mate-rjalne środki zaspokajania potrzeb są w pełni przedmiotem gospodarowania i częścią dochodu społecznego, stanowią więc istotny przedmiot badań ekonomiki. Jednakże można zaspokajać potrzeby, tak fizyczne jak duchowe, także niema ter jalnemi środkami. Wśród nich możemy odróżnić kilka kategoryj: i) Właściwości osobiste poszczególnych jednostek, ułatwiające im zaspokajanie potrzeb, cz. t. zw. dobra w e-wnętrzne, oraz powstałe naskutek tego pewne źródła zarobkowania, jak klientela, zaufanie firmy i t. p. zwane stosunkami. 2) P r a w a jednostek w stosunku do innych ludzi lub ogółu, w formie czy to uprawnień prywatnych z zobowiązań i t. p., czy też przywilejów publicznych, np. patentów, znaków fabrycznych i t. p. 3) U s 1 u-g i ludzkie, otrzymywane czy to z tytułu prawno-prywatnego, od lekarza, adwokata, robotnika i t. p., czy też prawno-publicz-nego, od urzędnika, sędziego, księdza i t. p., czy nawet pośrednio przez istnienie porządku prawnego, utrzymywanego przez państwo. Otóż zachodzi pytanie, czy te wszystkie niematerjalne środki zaspokajania potrzeb są przedmiotem gospodarowania i czy stanowią część dochodu (wzgl. majątku) społecznego, czy więc stanowią właściwy i istotny przedmiot badań ekonomiki? Ponieważ zaś zazwyczaj nazwę d. gospodarczych stosuje się tylko do środków, odznaczających się powyższemi właściwościami, przeto nieraz formułuje się to zagadnienie pytając, czy niematerjalne środki zaspokajania potrzeb są dobrami gospodarczemi? — Zagadnienie to stało się przedmiotem gorących sporów od powstania ekonomiki. Smith uznał za przedmiot bogactwa społecznego tylko materjalne dobra, uzasadniając to ich trwałością i zdolnością do akumulacji, co ma być istotną cechą bogactwa; nieszczęśliwie, zamiast nazwać odnośne zajęcia gospodarczemi, czyli stanowiącemi przedmiot ekonomiki, nazwał je „produkcyjnemu*, uznając za „nieprodukcyjne" wszelkie zajęcia, dostarczające niematerjal-nych środków zaspokajania potrzeb, gdyż giną one w chwili ich wytworzenia. Naturalnie to pomieszanie pojęć wprowadziło do dyskusji zupełnie obcą temu zagadnieniu kwestję, mianowicie produkcyjności zajęć. Say, przeciwstawiając się Smithowi, zaliczył do bogactwa, stanowiącego przedmiot ekonomiki, również i produkty niematerjalne, które są konsumowane równocześnie ze swą produkcją, uznał więc za produkcyjną, a więc i gospodarczą, pracę muzyka, sędziego, służącej etc. Jako argumenty wysuną! twierdzenia, że d. te wchodzą w skład bogactwa, są bowiem użyteczne dla istnienia społeczeństwa, pożądane i wymieniane, a wytwarzanie ich przedstawia te same zjawiska, co wytwarzanie d. materjalnych, wymaga nakładu i kieruje się spodziewaną użytecznością i ceną. Stąd Say zaliczył do gospodarczych funduszów produkcyjnych społeczeństwa, zależnych od nakładów, nawet umiejętności i usługi ludzkie, jako części bogactwa niematerjalnego. Jednakże J. St. Mili wysunął z powrotem koncepcję Smitha, modyfikując ją nieco. Według niego bogactwem ekonomicznem są tylko materjalne środki zaspokajania potrzeb, a rzeczy nietrwałe, konsumowane w chwili swej piodukcji, nie należą do niego. Pracą produkcyjną, t. j. właściwie gospodarczą, jest tylko praca, produkująca użyteczności w postaci przedmiotów materjalnych lub też nadająca ludziom większą zdolność wytwarzania bogactwa materjalnego. Praca urzędników, od której zależą warunki pracy ma-terjalnej, jest tylko pracą pośrednio produkcyjną. Późniejszy rozwój dyskusji nie wniósł do niej nowych momentów. Anglosaska literatura pozostała przeważnie przy uznawaniu za bogactwo, a więc za d. gospodarcze i za przedmiot ekonomiki, tylko przedmiotów materjalnych i zewnętrznych w stosunku do ich właścicieli. Natomiast francuska i wogóle kontynentalna literatura wlicza przeważnie do bogactwa, uznaje zatem za d. gospodarcze, za część dochodu spoełcznego i za przedmiot ekonomiki również i d. niematerjalne, przyczem niektórzy ekonomiści (np. P. Leroy-Beaulieu, L. Wal-ras) stawiają nawet konstrukcję kapitałów osobistych. We włoskiej literaturze przyjęła się dość powszechnie koncepcja Fr. Ferrara’y, głosząca, że ponieważ człowiek
66
EncyUopedJa nauk politycznych.