453
POLSKA
walkę partyzancką. Nie udało się również zdobycie Polągi, dokąd miał nadejść transport broni i amunicji, zakupiony przez Rząd Narodowy w Londynie.
Pomimo jednak tych niepowodzeń i całej słabości wojskowej powstanie litewskie postawiło Rosjan w położeniu niezwykle trud-nem. Powstańcy przecięli drogi, wiodące z Petersburga do Królestwa, zabierali transporty broni, amunicji i żywności. Car Mikołaj poważnie obawiał się utraty Wilna. Co najmniej 30 tysięcy ludzi idących na Królestwo, Litwa swojem powstaniem unieruchomiła. Dzięki tej sytuacji doszło na terenie Królestwa do równowagi sił materjal-nych obu stron walczących, która zapewniła armji polskiej w tym czasie poważne widoki zwycięstwa.
Dopiero w końcu kwietnia Rosjanie, otrzymawszy znaczne posiłki rozpoczęli planową walkę z partyzantką litewską. W połowie maja prawie wszystkie oddziały były rozbite. Przywalone przeważającą silą wroga, przerażone okrutną rzezią sprawioną przez Moskali w Oszmianie, powstanie litewskie zaszyło się w głuche bory, przyczaiło się w niedostępnych kryjówkach i czekało pomyślniejszej pory.
Nareszcie po tylu miesiącach próżnego oczekiwania ujrzała Litwa regularne wojsko polskie. Pierwszy wkroczył na Litwę, 29. V., gen. Dezydery Chłapowski na czele 700 ludzi. Jednocześnie dążył na Litwę gen. Antoni Giełgud z dywizją, liczącą 11 609 ludzi i 26 dział.
Niestety Giełgud marnował drogi czas na próżne marsze, uczty i festyny, gdy mijała sposobna pora do zajęcia Wilna i Kowna. Próba opanowania Wilna została zwichnięta wskutek karygodnej opieszałości wodza naczelnego. 9. VII. odbyła się ostatnia narada wojenna w Kurszanach, na której postanowiono podzielić korpus na trzy oddziały pod dowództwem Chłapowskiego, Dembińskiego i Rohlanda. Do tego ostatniego miał się przyłączyć Giełgud. W rezultacie jeden tylko Dembiński, przedzierając się wśród tysięcy niebezpieczeństw i staczając pomyślne potyczki, zdołał po przebyciu 120 mil, powrócić do Królestwa. Oddziały Chłapowskiego i Rohlanda z Giełgudem udały się w kierunku granicy pruskiej i naciskane przez Rosjan, doszczętnie wyczerpane i zdemoralizowane, przeszły w połowie lipca do Prus. Skończył się okres powodzeń powstania. Nadeszły czasy klęsk i bolesnych rozczarowań. Generał Chrzanowski, stoczywszy pomyślną potyczkę pod Firlejem i mniej pomyślną pod Lubartowem, zamknął się w Zamościu i wzorem wodza naczelnego, trawił tam czas bezczynnie.
Wreszcie Rząd Narodowy doszedł do przekonania, że dalsze sprawowanie naczelnego dowództwa przez Skrzyneckiego równałoby się zupełnej katastrofie. Dnia 8. V. wystosował do niego Czartoryski list, w którym wytykał wszystkie błędy dowództwa i domagał się większej energji i decyzji czynu. Skrzynecki przyjął skonstruowany przez Prądzyńskiego plan wyprawy na gwardję. Plan był zupełnie realny i rokował wszelkie nadzieje powodzenia, lecz i tym razem zniweczyło go niezdecydowanie Skrzyneckiego. Pozwolił on wycofać się gwardji z pola operacyjnego i dopiero wtedy zarządził pościg, gdy już było za późno. Następnie przepuścił Skrzynecki okazję zaatakowania Dybicza, po jego przeprawie przez Bug, 25. V. cofnął się ku Ostrołęce i Łomży. Tutaj nadciągnął ze swemi wojskami Dy-bicz i wstępnem natarciem zmusił do odwrotu generała Łubieńskiego, Skrzynecki, zamiast zarządzić wskazany w owych warunkach odwrót do Warszawy, powziął równie niespodziewaną jak nieszczęśliwą decyzję przyjęcia bitwy. Po długim i morderczym boju udało się nieprzyjacielowi odciąć dywizję Giełguda, a główne siły polskie zmusić do pospiesznego odwrotu. W bitwie pod Ostrołęką odznaczyła się artylerja konna, której brawurowa szarża, prowadzona przez Bema, przyczyniła się do zmniejszenia rozmiarów klęski. Moralne skutki klęski ostrołęckiej były fatalne. W Królestwie zapanowała ogólna depresja i zanik wiary w pomyślny wynik powstania. Nawet skrajnie rewolucyjne sfery widziały przyszłość w najczarniejszych barwach. Politycy marzyli o interwencji Austrji, Francji i Anglji, uważając ją za jedyną deskę ratunku. Rząd Narodowy uznał, że aktualnym nakazem chwili jest akcja dyplomatyczna, a nie orężna i dlatego zaniechał myśli roztoczenia kontroli nad działalnością Skrzyneckiego i utworzenia rady wojennej. Zupełna obojętność zagranicy od chwili wybuchu powstania nie zdołała jeszcze rozwiać złudzeń naszych mężów stanu. Rozwiała je jednak wkrótce nieubłagana rzeczywistość. Systematyczne przegrywanie wojny nie osłabiło tupetu wodza
30*