139
dzam się na to, przemieszczania się drobin, które tańczą w sposób zawiły; ruch ten postępuje wzdłuż nerwu wzrokowego, przechodzi ch/asma, postępuje wzdłuż włókienek, przechodzi pochewkę wewnętrzną i w końcu udaje się do ośrodków wzrokowych okolicy potylicowej. Oto więc ustanowione oba terminy porównania: z jednej strony mamy pewne wyobrażenie, to co ja widzę, z drugiej — odpowiedne temu wyobrażeniu zmiany dynamiczne w ośrodkach nerwowych. Są to te dwie rzeczy, które stanowią wierzch i spód materyału. Powiadają nam: Patrzcie jak mało to podobne do siebie! Wyobrażenie jest faktem psychicznym, ruch drobin jest faktem materyalnym. 1 dodają: te dwa fakta tak są od siebie różne, bo dochodzą do nas różnemi drogami.
Oba te twierdzenia uważam za jednakowo sporne. Zacznijmy od ostatniego. Gdzież widzimy tu, że posiadamy dwa źródła poznania? Gdzie widzimy, że możemy rozpatrywać przedmiot pod dwiema różnemi postaciami? Gdzie są nasze podwójne narządy zmysłów, z których jeden ma być zwrócony do wnętrza, a drugi na zewnątrz? W przykładzie przez nas wybranym dwóch ludzi doznaje wzrokowego postrzegania: jeden patrzy na jeden przedmiot, drugi na inny; ale obaj patrzą tymsamym narządem zmysłów, okiem swojem. Jakże byłoby moźliwem zrozumieć, by oko to mogło kolejno, stosownie do potrzeby, widzieć obie strony, fizyczną i duchową tego samego przedmiotu?