- 174 —
we własnych professoraeh. Następujący wypadek przekonywa, jak w chęci swojej obeznania się z literaturą narodową był nieszczęśliwym. Jednego razu kupując u przekupki jagody, postrzegł, iż dla żłobienia trąbki na nie, udarła z dawnej książki kartkę z gockim drukiem, na której dostrzegł napis: Rymy Jana Kochanowskiego. Słyszał on już o wzniosłych utworach tego wielkiego poety, i zachwycony tym skarbem , bez żadnego namysłu , porwał książkę , a raczej resztkę książki, i najspieszniej z nią począł uciekać. Przekupka, a za nią wszystkie towarzyszki narobiły hałasu; Prefekt, przypadkiem znalazł się na rynku, i tak zdobytą książkę jako winowajca oddać musiał, i jeszcze poszedł na kilka godzin do kozy, rozmyślając nad swoją, nieroztropnością, iż z właścicielką niewszedł w układy, któraby- zapewne rymy JanajKochaiiowskiego była zamieniła na inne studentskie szpargały.
w , y.eszkód zapał i miłość jego do
po i każdym dniem wzrastały: najwięcej czuł ' „kry ć się. w zbożu i tam ołówkiem pisać , co .. u natchnienie niosło. Któż opisze jego radość, jego łzy. gdy brat Andrzej wydrukowawszy tomik swoich wierszy. zamjgścił oraz kilka poezyj Kazimierza, i przysłał mu tę książeczkę ze Lwowa! Był to pierwszy krok Kazimierza w zawodzie poetyckim, pierwszy raz nieznane itnie jego wyszło na