ATLECI K KOTOŃSCY. 175
w igrzyskach olimpijskich w ciągu wieku VI. brali zwykle Kroto-niaci. Uwiecznił się Milon, który 32 razy zwyciężył w Olimpii lub przy innych uroczystościach, tak, iż w końcu nikt nie chciał z nim się mierzyć, a odbił się odgłos jego sławy, aż o uszy króla perskiego. W legendach, sławiących jego siłę, stał się jakoby drugim Herkulesem. Czteroletniego wołu na barkach obnosił w Olimpii a nawet swój własny posąg ze spiżu; spożywał ośm kilogramów mięsa dziennie, a 10 litrów wina; opowiadano nawet, że gdy filar się walił, na którym spoczywała posadzka sali, on barkami póty ją podtrzymał, dopóki zebrani tam Pitagorejczycy nie uciekli. Może to allegorya, że był jakoby filarem materyalnym związku. A Milon nie był jedynym siłaczem w swój ojczyźnie. Faillos, jak opiewał napis pod jego posągiem, skakał w pełnćj zbroi 55 stóp a 95 stóp daleko rzucał dyskiem. Ichomach w pasowaniu się, Tyzykrat i Astyl w bieganiu, dostąpili sławy wiekopomnej. Stąd przysłowie, że ostatni z Krotoniatów jeszcze jest pierwszym z pomiędzy Greków.
Taka nadzwyczajna piecza o ciało, musiała pociągnąć za sobą wielkie zaniedbanie ducha. Wyobrażam sobie Krotoniatów podobnymi do gladyatorów rzymskich, których portrety mozaikowe można oglądać w muzeum laterańskiem, z tą tylko różnicą, że ci będąc barbarzyńcami, mieli typ niesłychanie brzydki, a typ kroto-niacki był greckim, i podobno bardzo pięknym. Jeżeli jednak pod posągiem Milona w Olimpii poeta Simonides położył napis: Pięknego Milona jest to dar wotywny, który siedm razy zwyciężył, nie zgiąwszy kolan*, to taka piękność nie bardzo odpowiada naszym gustom, a posiada raczćj charakter wstrętny, jak n. p. posąg Heraklesa, z potężną muszkulatura, z niskim czołem a twarzą bezmyślną w rotondzie watykańskićj. W ogóle można przekonać się, że twarze greckich atletów, zwłaszcza dawniejszych, są piękne, ale najczęściej bez wyrazu, bez życia i myśli. Ożywiony wyraz twarzy dowodzi zawsze przewagi ducha nad muszkułami, gdzie zaś duch uśpiony lub rozum tępy, tam twarz także przyjmuje pewną martwotę, chociażby miała rysy najregularniejsze. Taką była niewątpliwie piękność atletów krotonskich. A w tern nie ma nic dziwnego, skoro Grecy, zwłaszcza dawniejsi, nie sądzili, jak my, człowieka po twarzy, lecz po ruchach całego ciała. Stąd rzeźba jest najdoskonalszym wyrazem zapatrywania się greckiego na kształt ludzki, i pozostanie kreacya na wskróś grecką, podczas gdy przednią sztuką świata nowożytnego i chrześciaństwa, jest malarstwo, umiejące za