202
Czy to kto rozumie? Gdyby naprawdę wr nas nic więcej nie było, jak tylko organiczna materya, i ta była zarazem samo-wiednym pierwiastkiem, to przedewszystkiem wiuienby ten pierwiastek wiedzieć, ze się co 30 dni zmienia, a już żadną miarą nie mógłby mieć przeciwnego przeświadczenia, tj. że mimo zmian swych cząstek, wciąż pozostaje ten sam! Absolutnie więc nie da się pogodzić tożsamość ludzkiego: ja z ustawiczną zmianą drobin ciała, jeżeli się tylko materyę w7 człowieku przyjmuje i nic więcej. Tylko istota duchowa, niezależna od zmian materyi, niezależna od czasu w tym względzie, może być podmiotem samowiedzy. Tylko w ten sposób da się też wytłómaczyć akt refleksyi, gdzie duch zagłębia się sam w sobie , siebie samego czyni przedmiotem myślenia, wchodzi w siebie.
Materyaliści nie przyjmując duszy, muszą chyba kołowym ruchem cząstek ciała tłómaczyć akt wsobny refleksyi i samowiedzy. Któż atoli nie widzi, jak takie pojmowanie samowiedzy i refleksyi obraża zdrowy rozum? Cząstki ciała mogą na siebie działać przez tarcie, przez przyciąganie, odpychanie, wskutek czego niejedna cząstka może się wcisnąć między dwie inne, ale stać się drugą cząstką nie może, nie może być w drugiej, a więc i ciało nie może być w sobie, tylko jest konglomeratem cząstek obok siebie ułożonych. Przy ruchu kołowym, cząstka biegnąca łukiem kołowym, usiłuje tylko wrócić do dawnego miejsca, skąd ją wyruszono, ale nigdy nie wraca, nie wchodzi do siebie. Powiedzmy zatem krótko, że materya nigdy się nie zdobędzie na jakikolwiek akt wsobny.
Zresztą, gdyby myślenie, gdyby samowiedza niczem innem nie była, jak tylko ruchem drobin: „Stoftumsatz des Gehirusa, musielibyśmy wiedzieć koniecznie w każdej chwili o tern, co się w naszym mózgu dzieje; musielibyśmy widzieć cały ten ruch, bo ruch będący myślą samowiedną, musiałby sobie być przedmiotem swej samowiednej myśli. Psychiatrom oddałoby się przez taką hypotezę, czy prawdę, niezmierną