wych kościołach w dm święte sli: żyli. Po piąte, ażeby zepsuci i niepoprawieni kturzyby zarazę złych obyczajów do seminaryum wprowadzali, surowo, a nawet jeżeli tego potrzeba wydaleniem karani byli. Cała zaś juryzdykcyja, kierowanie, zarząd i administracyja seminaryjum do biskupa należy. A. że ta rzecz wielkiej pilności i starania wrymaga, przeto do rady mają być wybrani dwaj kanonicy, jeden przez biskupa, drugi przez kapitułę, i dwaj kapłani z kleru, podobnież jeden przez biskupa, a drugi przez duchowieństwo. Tych rady biskup zasięgać powinien przy erekcyi seminaryjum, przy naznaczeniu pensy, dla pro-fessorów, narcsztę w każdym razie, jeżeliby się jaka trudność do ułatwienia zdarzyła. Oni też powinni być obecni przy zdaniu rachunków przez administratorów seminaryjum, które co roku zdawane być mają. Ale zasięgnąwszy ich rady, biskup ma prawo uczynić to, co w swojej roztropności i pobożności za dobre uzna. Jeżeliby na utworzenie, albo na utrzymanie seminaryjum nie było dostatecznych źródeł, ma prawo biskup za radą tychże wyżej w spomnionych członków od kapituły i duchowieństwa, przyłączyć do seminaryjum pewne be-neficyja proste, to jest przy których nie ma parafii. Ma też prawo naznaczyć jak z dóbr stołu biskupiego, tak z kapitulnych, klasztornych, i ze wszystkich beneficyjów pewną opłatę na wsparcie seminaryjum, wyjąwszy bardzo biedne beneficyja. Benedykt XII! ilość takowej opłaty naznacza od trzech do pięciu procentów dochodu. A i kongregacyja soboru Trydenckiego wydała wyrok, że do takowej opłaty biskup zniewolić może nawet cenzurami kościelnemi lub in-nemi środkami prawa. {Epis-eopus potest compellere debitores, taxae Gemma-rii ad sohendum eliam censuris, alUsąue juris reiwdiis.) L. R.
Seminaryja duchowne polskie. Kiedy założone zostały pierwsze biskupstwa, czy to za Mieczysława I, lub jeszcze wcześniej^ jak utrzymują niektórzy historycy, wiadomo że pierwsi pasterze duchowni byli cudzoziemcy, a jako tacy zniewoleni byli oglądać sie za pomocnikami i wyroczycielami w służbie kościelnej, mianowicie za takimi, którzyby miedzy nimi a nową owczarnią pośredniczyć mogli, to jest za krajowcami. Niewątpliwie przeto otworzyli, jak nakazywały ustawy, zaraz w samych początkach przy swoich stolicach szkoły, w czem im winni byli pomoc kanonicy kapitulni, a zwłaszcza scholastycy. Wtych to biskupich szkołach, a zresztą w najmniejszej parafialnej uczono najpierw, według duchownego obyczaju, służby do ofiary pańskiej, śpiewu, następnie łaciny, przyczem posługiwano się językiem czeskim; czem się tłomaczy owo wielkie powinowactwo między polszczyzną a pobratymczym narzeczem. Mianowicie wspominają dzieje o kwitnącej szkole w Gnieźnie, Smogorzewie i Krakowie. W Gnieźnie uczył Otto, później biskup Bamberski, błogosławionego Bogumiła arcybiskupa Gnieźnieńskiego (ob.) Na ostatnim widzieć możemy, jak. był w owych odległych wiekach sposób wstępowania do stanu kapłańskiego. Po ukończonych w Gnieźnie naukach, był wysłany na wydoskonalenie do Paryża. Za powrotem wziął go wuj arcybiskup Janisław, (ob.) do pióra, a potem do święceń skłonił. Tą samą drogą szedł S-ty Stanisław, także uczeń Gnieźnieński. Tak wr Polsce w owych pierwotnych czasach spotyka sie stary apostolski obyczaj, że biskupi sami wychowują kleryków swoich. Wspomniony Janisław oprócz Bogumiła, wykształcił jeszcze u siebie Gedeona biskupa krako wskiego (ob.) Bogumił „kleryków w domu i na stole swoim trzymał, do nauk przysposabiał, i w dobrych obyczajach zaprawiał”. Zbigniew' Oleśnicki sposobił na dworze swoim ojca naszych historyków Długosza. Piotr Tomicki, biskup krakowski, kształcił przy sobie ludzi takich jak kardynał Hozyjusz, Jędrzej Krzycki, Filip Padniewski, Piotr Myszkowski, biskupi. W pierwiastkowych owych wiekach