25*
w Polsce, benedyktyn- równie jak i Cystersi nauczaniem bawili się, i na kapłanów w teologii przysposabiali. Pierwsi byli pod tym względem mistrze zawołani. Niepodobna też odmówić zalet ówczesnym szkołom, skoro już za Bolesława Śmiałego duchówieństwo krajowe obchodziło się bez cudzoziemców, i sami po-lacy do krzeseł kapitulnych i stolic biskupich przypuszczani byli. Później w wieku XIV wszystkie promienie nauki zestrzeliły się w akademii krakowskiej, która jak wiadomo miała tylko dwa wydziały, to jest: prawniczy i lekarski, aż dopiero papież Bonifacy IX dodał jej teologiczny 1397 r. Kiedy za Władysława Jagiełły nastąpiło przeniesienie jej z przedmieścia Bawołu do Krakowa 1400 r, a mistrzów i doktorów sprowadzono z Pragi, wkrótce zyskała ona sławę, zwłaszcza z wykładów' teologicznych, fizycznych i matematycznych. W r. 1402 słuchali tam nauk: Niemcy, Węgrzy, Siedmiogrodzianie, Szwredzi, Duńczycy i Nadrenianie, pomimo że w Niemczech było już dziewięć uniwersytetów. Akademija krakowska miała dwa kollegija: l-o wielkie czyli umwersitas (Collegium philosophorum et theologorum) zawierające 7 lektoryjów w których wykładano języki: grecki i hebrejski, oraz pismo śwr. Mieszkało w niem 12 teologów i 7 filozofów; ci Colleges me.ores jadali wspólnie (in stuba communi.) 2-e 'małe kollegijum, tu 13 professorów dawało do rozwiązania zadania filozoficzne. Przybyło trzecie kollegium fundacyi Długosza (juristarum et doctorum). Było ono i bursą dla uczniów prawników', którzy jadali z professorami przy jednym stole. W bursach tych . później pozostałych żyli uczniowie po zakonnemu, mieli obraz ukrzyżowanego Chrystusa i Najświętszej Panny Maryi, odmawiali wspólnie godzinki, śpiewali litanije, zachowywali posty ściśle; można więc śmiało powiedzieć, że wysoka szkoła Krakowska, była swego rodzaju se-minarjum i że nre ma w Koronie i Kościele żadnego sławnego imienia, ktureby się nie znajdowało w album wszechnicy krakowskiej. Umiejętność teologiczna obracała się wówczas na dwóch głównych osiach: pisma i prawa duchownego. Ostatnie należało do zupełności wychowania uniwersyteckiego, słuchali go przeto i ci, którzy nigdy nie mieli być księżmi; niekiedy i pisma św. słuchali świeccy, a nawet stopnie akademickie w niem odnosili. W ogóle słuchacze teologiczni nie mieli święceń żadnych. Po ukończeniu kursów uży wrani b> li częstokroć -do świeckich zatrudnień, jako do gospodarki, nawet rycerskiego rzemiosła ćwiczyli się w piórze w jakiej kancellaryi lub przy boku jakiego wysokiego dostojnika, dopóki nie otrzymali duchownego chleba. Niekiedy dopiero po otrzymaniu beneficjum udawano się na studyjum teologiczne. W ten jeszcze sposob przystępował do kapłaństwa Orzechowski (ob.) By zaś biskup miał przekonanie czy nauka nie wywietrzała, od tego był examen. Jaką obszerność te examina przedtem u nas miały, poucza dzieło Franciszka Erazma Preissa (ob.) Examen trinum ordinandorum. Ze katedry krajowe wystarczały zupełnie, a osobnych seminarjów duchownych nie okazywała się potrzeba, na dowod tego dość jest wymienić Długosza, Dymitra Solikowskiego arcybiskupa lwowskiego, Piotra Tylickiego bjskupa i wielu innych, którzy studja jedynie w Krakowie odbywali. Ze zaś od czasów Walcera hrabię z Tyńca, zawsze cóś Polaków ciągnęło na zachód, majętniejsi przeto od wieków' naukę swą uzupełniali za granicą, nie przestając na dostatecznej w kraju. W początkach najczęściej w Paryżu, gdzie nawet przed zakładem księdza Roberta Sorbony, kv\ itnęły tam juz umiejętności. Z Paryża przenoszono się nieraz na prawo duchowne do Bononii, gdzie były wszystkie znakomitości polskie duchowne, poczynając od S-go Jacka, az do kardynała Ilozyjusza. Zwiedzano też niekiedy Padwę, a w następnych wiekach i Rzym. Do drugiej tedy połowy XVI stulecia, akademija Krakowska, później