Korzyści polowania. 35
rozdział przedostatni teini pięknemi słowy: »Dawni uczniowie Chi-rona, których pamięć wznowiłem, młodość swoje zaczynali od myślistwa a nauczali się licznych i pięknych rzeczy. Za ich pomocą posiedli ową wielką cnotę, którą dziś jeszcze w nich podziwiamy. Oczy wistem jest, że wszyscy ją kochają, ale gdy wypada przez trud ją sobie przyswoić, wielu ją porzuca. Niepewne bowiem jćj nabywanie, a pewme są trudy, które jej towarzyszą. Zapewne, gdyby miała ciało widzialne, ludzie mnićjby może zaniedbywali cnotę, wiedząc, że jak sama dla nich jest widzialną, tak oni także przez nią mogą być widziani. Kto bowiem jest pod okiem kochanka, stawa się lepszym i nic nie robi brzydkiego lub złego, z obawy, by snąć przez niego nie został dostrzeżonym. Ale gdy ludzie mniemają, że cnota na nich nie patrzy, czynią jawnie wiele złych i brzydkich rzeczy, sami jćj nie widząc. Ona jednak wszędzie jest obecną, dla tego, że nieśmiertelna, i wynagradza dobrych a karze złych. Gdyby więc wiedzieli, że ona na nich ma oczy otwarte, kwapiliby się ku trudom i ćwiczeniom, których ostatnim celem jest je' nabycie a tak przywłaszczyliby ją sobie.« *)
Ostatni rozdział książeczki może najciekawszy. Autor zwykle jak najrzadzićj o sobie wspomina i tyle tylko, ile potrzeba do zrozumienia ciągłości opowiadania; ale tutaj nagle otwiera duszę swoje, usprawiedliwia stanowisko, zajęte wobec różnych szkół filozoficznych i literackich, broni metody swojćj pisarskićj i postępowania z młodymi. »Podziwiam tak zwanych sofistów, którzy po wiekszćj części mówią, że wiodą młodych do cnoty, a prowadzą ich przeciwnie. Nie spotkałem bowiem dotąd nikogo, którego by sofiści dzisiejsi zrobili dobrym człowiekiem, ani nie ogłosili żadnej książki, któraby czytelnika zrobiła koniecznie dobrym. Przeciwnie piszą mnóstwo rzeczy, które dla młodych są czczą zabawką, bez żadnej wzmianki o cnocie. Marnują także czas tych, którzy się spodziewali czegoś od nich nauczyć, odciągając ich od rzeczy korzystnych a ucząc tylko złych. Silnie przeto wyrzucam im tak wielkie zdro-żności, a także i to, że w pismach swoich uganiają się za słowami, a nie dbają o myśli porządne, któreby młodzież wkładały do cnoty. Ja wprawuizie nieuczonym jestem człowiekiem, ale wiem, że najlepiej uczyć się od natury, jak być dobrym , potem od tych, któizy
’) Cyneg c, 12 §. 18—22.