353
czesnym w krajowej literaturze płodem.” Historyę zwłaszcza pierwszych drukaru w Polsce (krakowskich), dzieło wcale nowo, z nienaruszonych od nikogo źródeł, z spleśniałych ,i zbutwiałych aktów, z wielkim nakładem czasu, trudu, oczów, zdrowia wyczerpnione, pełne nowych z zarzuconych rękopismów, z nieznajomych nam zagranicznych i rzadkich książek wiadomości, pełne odkryć, z między których arcy-ważne są o przed-Hal-lerowskiej u nas drukarni. W temto dziele, nietylko nasze krajowe rzeczy zjawia, ale wprowadza w znajomość zasad ogólnej bibliografii. Im się więcej miłością naszej literatury zajmować będziemy, tern chciwiej bzu-kane będzie.” Wyrzekł to Ossoliński, o Bandtkiego Historyi drukarń krakowskich, a nie mniejszą, mógłby był podać pochwałę jego Historyi drukarń w królestwie Pqfskiżm i W. X. Lilewskihn, gdyby ta wówczas już na widok publiczny wydaną była. Wziął Bandtkie w dziele tćm, za podstawę wspomnioncgo Hofmana książkę, lecz ją tak przelał i przekształcił, tak pomnożył i rozszerzył, iż miał wszelkie prawo poczytywania się za jego twórcę.
„Z zawodem autorstwa Bandtkiego w przedmiocie bibliografii, łączy się jego powołanie jako bibliotekarza Jagiellońskiego uniwersytetu. Dzieje szko-ły tej, jak to okazywał Soltykowicz, odpowiadały ściśle dziejom oświaty krajowej, i z niemi się łączyły. Podobnież znów, w losach biblioteki owej malował się często stan uniwersytetu całego. Od małych w początkach wieku XV zasobów, hojnością miłośników nauk, a szczególniej członków akademii, wzrósł zwolna Jagielloński księgozbiór, i w wieku XVII, należąc do znakomitych w Europie, najznakomitszym był w Polsce. Zaniedbany i podupadły, w nieszczęsnej drugiej połowie tegoż wieku, zaczął przychodzić do siebie w sto lat później, pod starannością członków kommissyi edukacyjnej, lecz znów przy końcu XVIII wieku (od r. 1792—1795), dla największego niedostatku, nie mogąc służyć użytkowi publicznemu, w tak opłakanym był stanie, iż przy zajęciu Krakowa przez rząd austryacki, ówczesnemu bibliotekarzowi Jackowi Przybylskiemu, przyszło narzekać, że za posługaczy w bibliotece ma wróblów, które mu robactwo z ksiąg wyjadały. Nie przyszła do ładu biblioteka, pod dwoma następnemi bibliotekarzami Speiserem i Voigtem, przez rząd austryacki osadzonemi: żaden bowiem z nich nie dopełnił nawet braku katalogów: a tak po małej przerwie w sieroctwie niemal opuszczona biblioteka, przeszła w r. 1812 pod pieczę Bandtkiego.
„Wprowadzony w omszałe mury odwiecznej Jagiellońskiej wszechnicy nauk, pomiędzy usypane w 6tosach kilkunasto-tysiączne księgi, zwaliska szaf, gratów i śmieci, widział przed sobą ruiny, jakby rozwalonej niegdyś wspanialej stolicy, której odbudowanie, jednemu polecono budowniczemu; widział zamęt, który aby do ładu przyprowadzić, czuł, iż całą resztę życia poświęcić musi. Ogrom trudu nie zachwiał gorliwości Bandtkiego, boć to był budowniczy zaprawny W swej sztuce, co znał i świetność owej dawnej stolicy, i wspaniałość samych nawet jej ruin, a nadewszystko, zbawiennosć powtórnego jej dźwignienia. Wnet się zajął urządzaniem jakby nowego swego