386
386
ph ałsaosofl -0*1 on piioS 1 < -«Is n.lniofł mi -of>‘'iwu nnlot olnł* « o'j oni yx!
- jas3xauq .mjiś
osiłki oli O .i 1 ^senb i''no3:>< i
Nikt z nich ule myślał, że w tej samej błoni,
Ten sam, na czele stu tysięcy koul, o ’ iw oi I sto tysięcy dzid, szabel, mołojcow,
Przyjdzie jak piorun, i nad głową zbójców, Sprawiedliwości I zemsty zarazem Sąd czynie będzie ogniem i żelazem.
Tymczasem dalej 1 dalej bez torn,
Koń mój jak wicher, jak błysk meteoru Leci i leci: wsie, ziemia nprawna,
Wtylc za nami zostały już zdawna.
Przed nami wkoło, jak oko zasięga,
Step równy; pusty, w końcu widokręga ,
Przeze mgłę tylko widać, że jak pasem,
Sinym po bokach otoczony lasem.
.....................
My leclrn, leelm. Już przeszedł wschód słońca, Lecz dzień pochmurny I cisza dusząca. o h f * Słyszę świst w uszach, lecz nigdzie powiewu,
By nim choć westchnąć; a koń chrapiąc z gniewu Leci I leci. Mdłość głowy zawrotu,
Owładła członki, zimne krople potn Leją się ze mnie. Chcę mówić modlitwy,
Próżno! koń leci; myślę że się znuży,
Że zwolul biegu, że takiej gonitwy
Nad dwie, trzy godzin nie wytrzyma dłużej.
Próżne nadzieje 1 ciężar ciała mego
Był nlczem, owszem był bodźcem dla niego.
A ruch mój każdy, skorom się odważał Poruszy ć na nim, czułem jak pomnażał Pęd 1 strach jego, 1 gniew jego pychy.
Próbuję głosu: słaby był 1 cichy.
Lecz na dźwięk pierwszy, jak rażoDy strzałem,
Koń drgnął, podskoczył, 1 z wściekłym zapałem, Pędził tern chyżej; i na każde słowo Wstrząsał się, jakby na trąbę bojou ą.
Powrozy w ciało coraz głębiej grzęzły,
Aż krew pryskając zbroczyła Ich węzły.
A jakby ognia żywego płomienie,
Pierś mi 1 nsta paliło pragnienie.
.....................
Czułem przez cbwllę dreszcz śmiertelnej zgrozy,
Ale wnet pamięć, 1 myśl, 1 pojęcie,
W jednym się mglistym zmieszały odmęcie.