O blada! blada dzieciom zatracenia!
Przyszła godzina: iny spieszmy na wzgórza ,
Gdzie arka nasza, z której jeszcze wczora Szydzili dnmnl, a dziś k’nlej ramiona Wyciągać będą, widzieć że nas ona Zbawia jedynie, spieszmy póki pora.
Ale Jafet nie chce zbawienia', albowiem on ukochał jednę z pięknych cór Knina. Woli raczej zginąć w otchłani, aniżeli ocalić sam. Jafet bluźni wyrokom Przedwiecznego. Noe ma już wymówić straszne słowo przekleństwa, ale wstrzymuje go archanioł Rafael mówiąc:
,i a' j-f»» I Patryarcho! nchamnj się w gniewie,
Boleść 1 rozpacz osty Jego władnie,
Lecz serce nie wie O tem co mówi, i nie upadnie,
Jak cl synowie niebios, t nie zginie,
Jako te córy ziemi, a gdy minie Szał namiętności, będzie godnym ciebie.
■ I -1 • ' -'U
Ostatnia scena cudownój jest piękności. Już Bóg wyrzekł straszne słowo zagłady. Już zniszczenio zalega cały obszar ziemi. Ocalały tylko dwie córy Kaina, które aniołowie pod skrzydły unieśli z łona ziemi, albowiem one dla nich wzgardziły miłością ziemską. I tylko Noe z rodziną schronił się do arki, ludzie w rozpaczy daremnie wzywają ratunku. Przytaczam tu całą sce-nę, gdyż piękność jej nie da się żadnym określić wyrazem.
CHÓR LUDZI.
O synu Noego miej litość nad nami,
Nad ludźmi, nad braćmi twojemi Czyż dasz nam zginąć w zapasach z falami,
Sam w arce bajając nad niemi!
nł ' .itx4R|o st gjiiil W MATKA (podląc dziecię).
Zbaw, zbaw to dziecię!
W bólach mych wzięło życie.
Lecz ach! Ileż pociechy,
Gdy się z sweml uśmiechy Tak do mych piersi tuliło!
Na cóż się urodziło ?
Czćm przewiniło , > d
Niemowlę moje, by ściągnąć gniew boży?
Czyż z piersi moich ssało takie grzechy,
Ze za ule ziemia 1 niebo się sroży?