odstęp pomiędzy poszczególnymi rzędami min5. Czas potrzebny do postawienia 20 min przez 3 okręty wyniósł 20 X 25 sek X 3 = 25 minut. Nie potrzeba dodawać, że czas ten wydał się załogom okrętów znacznie dłuższy. Każdy okręt sygnalizował postawienie ostatniej miny dyskretnym sygnałem świetlnym. Stwierdzam po sobie i na podstawie obserwacji mojej załogi, iż istniejące przed operacją nerwowe podniecenie znikło całkowicie z chwilą rozpoczęcia konkretnej czynności stawiania min. Ustąpiło ono miejsca skupieniu uwagi na wykonywanych czynnościach, które przebiegały bardzo sprawnie, jak na ćwiczeniach. Zresztą nic się poza tym nie działo, nieprzyjaciel nie zakłócił akcji przebiegającej wśród głębokiej ciszy, w ciemną noc i przy spokojnym morzu.
Będąc z „Jaskółką” na prawym skrzydle szyku, stawiałem miny jako ostatni i mnie przypadło nadanie sygnału lampą migową oznaczającego: „Ostatnia mina za burtą”. Zgodnie z omówionym poprzednio planem, po nadaniu tego sygnału podałem komendę: „Prawo na burt” i telegrafem do maszyn: „3 X cała naprzód”, co oznaczało, że maszyny miały rozwinąć najwyższą szybkość. Według obliczenia dokonanego w Jastarni, okręty rozwinęły na tym przejściu nieco ponad 18 węzłów, a więc tyle, ile wynosiła szybkość okrętów na próbach zdawczo-odbiorczych (przed 4 laty). Dowodziło to, że zarówno silniki, jak i ich obsługa, były na najwyższym poziomie. Pozostałe okręty weszły w odwrócony szyk torowy za „Jaskółką” i cały dywizjon ruszył kursem 337° w drogę powrotną do Jastarni. Dywizjon doszedł bez przeszkód do portu i przycumował w nim około godz. 2.30. Dowódca dywizjonu udał się bezzwłocznie samochodem na Hel celem złożenia raportu o dokonaniu akcji. Załogi zeszły do baz lądowych, na okrętach pozostała wachta bojowa przy działach i ckm. Zalecono zachowanie operacji, w największej tajemnicy, załogom zabroniono oddalać się poza bazy (wystawiono przy nich posterunki) i prowadzić z kimkolwiek rozmów o przeprowadzonej akcji. Pomimo to Niemcy dowiedzieli się wkrótce o postawieniu zagrody (nazwanej „Jaskółka Sperre”). Nie mieli oni jednak wiadomości co do jej dokładnej pozycji dzięki temu, że dane te posiadał tylko dowódca dywizjonu i dowódcy okrętów. Ci ostatni prowadzili podczas operacji osobiście nawigację bojową, dokonując zapisów w przechowywanych pod zamknięciem dziennikach nawigacyjnych. Dzienniki te zniszczono przed kapitulacją.
Operacja odbyła się bez jakiejkolwiek osłony. Próbowano wprawdzie dodać czysto symboliczną osłonę w postaci małej motorówki, służącej do przeholowywania wodnopłatowców i uzbrojonej w ckm (dowódcą jej miał być kpt. mar. Robert Kasperski), ale zrezygnowano z tej próby, ponieważ okazało się, że motorówka miała znacznie mniejszą szybkość od trałowców, a po załadowaniu na nią ckm omal się nie przewróciła w porcie.
* Kabel równy jest dziesiątej części mili morskiej (1852 m).
99