Pogrzeb 105
zawierający urnę z prochami, którą umieszczano w kremlowskim murze. Ale Stalin domagał się bardziej tradycyjnego pogrzebu.
Jenukidze przewodniczył komitetowi pogrzebowemu wraz z Dorą Cha-zan, żoną Andriejewa, i Paukerem, czekistą, który był bardzo blisko ze Stalinem. Po raz pierwszy spotkali się następnego ranka i podjęli ustalenia w sprawie konduktu, miejsca pochówku i warty honorowej. Pauker, jako ekspert - były fryzjer z Opery Budapeszteńskiej - odpowiadał za orkiestry: miało ich być dwie, wojskowa i teatralna, z pięćdziesięcioma instrumentami.2
Sam Stalin nie mógł przemawiać. Poprosił Kaganowicza, najlepszego mówcę w Politbiurze, by wygłosił orację. Nawet ten ludzki buldożer, który jeszcze niedawno rozstrzeliwał niewinnych Kozaków kubańskich, był onieśmielony perspektywą wygłoszenia takiej mowy w obecności samego Stalina, ale podobnie jak w przypadku innych makabrycznych zleceń, „Stalin poprosił, a ja posłuchałem”.3
Wiadomość o śmierci Nadii na skutek zapalenia wyrostka przekazano dzieciom w Zubałowie: Artiom był przygnębiony, a Wasilij nigdy nie doszedł do siebie. Sześcioletnia Swietłana nie rozumiała, co się stało. Woroszyłow, bardzo wrażliwy we wszystkich sprawach nie związanych z polityką, odwiedził ją, ale nie mógł mówić, ponieważ się rozpłakał. Starsze dzieci zawieziono do Moskwy. Swietłana pozostała na wsi aż do pogrzebu.
Kiedy rankiem 10 listopada wynoszono ciało, w koszarach Gwardii Konnej naprzeciwko Pałacu Uciesznego Stalina mała dziewczynka siedziała przyklejona do okna swego mieszkania. Natalia Andriejewa - córka Andriejewa i Dory Chazan, która wraz z Jenukidzem zajmowała się organizacją pogrzebu - obserwowała grupę mężczyzn niosących trumnę. Obok szedł Stalin, bez rękawiczek mimo przenikliwego zimna, ściskał kurczowo brzeg trumny, a łzy spływały mu po policzkach.4 Ciało musiano zanieść do kliniki kremlowskiej, by zamaskować ślady zadrapań.
Chłopcy, Wasilij i Artiom, zjawili się w mieszkaniu Stalina, gdzie Pawieł, Żenią i siostra Nadii, Anna, czuwali na przemian przy wdowcu, który pozostał w swoim pokoju i nie przyszedł na obiad. Wszyscy rozmawiali szeptem. Później przyszła matka Artioma i bezmyślnie wyjawiła synowi wstrząsającą prawdę o samobójstwie. Artiom nierozważnie zapytał o to gospodynię. Zarówno jemu, jak i jego matce udzielono reprymendy. „Na^o ja się napatrzyłem w tym domu!” - wspominał Artiom.
Nocą ciało przeniesiono do Sali Kolumnowej na placu Czerwonym, do budynku, gdzie dzisiaj mieści się dom towarowy, a wówczas miał siedzibę Centralny Komitet Wykonawczy Jenukidzego. W czasach stalinowskich był widownią kilku wielkich procesów. Następnego ranka o 8.00 do komitetu pogrzebowego dołączył Jagoda.