Czytelnik biorący do ręki ten tom wspomnień powinien wiedzieć, że napisał go przed 58 laty Kapitan, którego pamięć rozsławił jego znakomity wychowanek Karol O. Borchardt na kartach swej niezapomnianej książki Znaczy Kapitan.
Legenda stworzona przez ucznia tym razem poddana zostanie próbie. Czytelnik po raz pierwszy będzie miał okazję poznać Kapitana takim, jakim widział on sam siebie. Będzie mógł wniknąć w to, co chciał pozostawić pokoleniom o sobie, o swoich latach nauki i pracy na morzu pod banderą Rosji carskiej, a później niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej. Czytając strony tych wspomnień, podzieli zapewne pogląd wydawcy, iż jest to zapis testamentowy, obejmujący doświadczenia życia i pracy na morzu z myślą o przyszłych pokoleniach rodaków i potrzebie ich wiernej służby morskim interesom ojczyzny. Znamienne są bowiem słowa Kapitana: „Takich jak ja jest tysiące i będą tysiące”.
Materiał zawarty w tomie wspomnień kmdra ppor. kpt.ż.w. Ma-merta Stankiewicza ma wartość bezcenną dla poznania losów wielu Polaków we flocie wojennej Rosji, jednego z państw zaborczych. Tym bardziej iż właśnie Polacy, absolwenci szkół morskich carskiej Rosji, stanowili główny trzon fachowych kadr morskich w początkowych latach tworzenia niepodległej Rzeczypospolitej, uczestnicząc w organizacji jej szkolnictwa morskiego oraz floty wojennej i handlowej. Szczególną wagę mają we wspomnieniach M. Stankiewicza informacje o jego pracy jako kierownika Wydziału Nawigacyjnego Szkoły Morskiej w Tczewie, a przede wszystkim jako kierownika praktyk i komendanta „Lwowa”.
Czytając te wspomnienia pozna Czytelnik usilne zabiegi Kapitana
0 tworzenie floty narodowej, polskich przedsiębiorstw armatorskich
1 wreszcie jego pracę — czy to jako dowódcy nowo zakupywanych statków: s/s „Wilno”, s/s „Niemen”, s/s „Premier”, s/s „Polonia”, s/s „Pułaski”, czy też jako nadzorującego budowę nowoczesnego transatlantyku m/s „Piłsudski”, którym potem dowodził. Nieobce mu były też zajęcia w centrali armatorskiej, pilota i kapitana portu Gdynia. Dzieli się z przyszłym czytelnikiem swoją wiedzą o trudnych początkach. Okazuje wielką dbałość o kształcenie oficerów floty polskiej, nawet tej, którą była jeszcze wówczas w zamierzeniach początkujących armatorów. Wyrozumiały dla różnych słabostek ludzkich, nie toleruje ich jednak u przedstawicieli władz państwowych, armatorów, oficerów, a zwłaszcza dowódców statków i okrętów. Dba o godność własną
VII