sekundach słup ognia i dymu opadł, a na powierzchni morza pływały jakieś szczątki. Taka była relacja dowódcy krążownika „Admirał Makarów”, który szedł za „Pałładą” w szyku torowym. Nie uratowano nikogo i tylko kilkanaście trupów znaleziono po kilku dniach na skalistych wysepkach szkierów fińskich.
Patrolowanie każdej grupy torpedowców trwało kilka dni, do tygodnia, potem na zmianę przychodziła inna grupa i udawaliśmy się do Rewia lub do Helsingforsu, gdzie szybko uzupełnialiśmy zapas węgla i prowiantów, dokonywano niezbędnych reperacji i grupa pozostawała w porcie w parogodzinnym pogotowiu do wyjścia w morze.
Mijało lato. Dzień stawał się coraz krótszy, krócej też patrolowaliśmy. Za to noce spędzane na kotwicy dłużyły się bardzo. W międzyczasie dowódca dywizjonu, poczciwy Hagman, został odwołany i na jego miejsce wyznaczony kapitan Wie-siełago, który niekoniecznie dobrze się spisał podczas wojny japońskiej. Wiadomo było o nim, że podczas postoju eskadry Rożdiestwienskiego na Madagaskarze za jakieś przekroczenie regulaminowe został w ciągu doby spisany z eskadry i odesłany do Rosji. Niemniej był przez wszystkich łubiany. By urozmaicić postój nocny, kapitan Wiesiełago wymyślił, żeby stawały na kotwicy dwa torpedowce obok siebie. Ponieważ nasz torpedowiec był flagowym, a kapitan Wiesiełago bardzo gościnny, przeto na „Turkmiencu Stawropolskim” kolacje wieczorne przedłużały się do późnej nocy.
Dla mnie była to duża niewygoda, gdyż kabina moja znajdowała się obok kajutkompanii. W czasie dnia bywałem zajęty, potem czekała mnie robota kancelaryjna, a że na początku wojny postanowiłem nie pić, więc towarzystwo mnie wcale nie bawiło, zwłaszcza gdy się podhumorzyło. Ale rady nie było i chcąc nie chcąc brałem w tych zebraniach udział.
Dowódcą „Turkmienca Stawropolskiego” był kapitan Michaił Andriejewicz Berens, człowiek bardzo dzielny, który przetrwał cało oblężenie Port Artur. Przez jakiś czas nie mogłem się do niego przekonać, [...] lecz któregoś dnia zdanie zmieniłem. Byliśmy na patrolu. Dzień był szary, październikowy. W pewnej chwili zauważono z mostku peryskop. Mój dowódca dostał jakby ataku jakiegoś szału, zaczął się miotać na mostku, wydając najsprzeczniejsze polecenia. Berens zachował największy
121