spokój i zwrócił się do mnie, żebym powiedział dowódcy dywizjonu, że zrobi tak, jak będzie uważał za właściwe.
Po zakończeniu patrolu kapitan Wiesiełago zeszedł z torpedowca jako chory, a na jego miejsce został wyznaczony mój dawny kapitan ze „Stierieguszczego” — Patton. Było mi teraz łatwiej. Odtąd też proporczyk dowódcy dywizjonu częściej podnoszono na „Stierieguszczym” niż na „Turkmiencu”.
Na zimę, która w tym roku była bardzo ostra, patrole ściągnięto do portu. Postój zimowy naszego dywizjonu wypadł w Rewlu. Mogłem się zająć znalezieniem mieszkania, żeby potem sprowadzić z Petersburga moją żonę z córką. Nie mieliśmy w Lipawie mieszkania dużego ani nazbyt dobrze urządzonego, a jednak stało tam trochę mebli, przeważnie ofiarowanych przez teściów. Gdy żona wyjeżdżała na wiosnę, zabrała tylko rzeczy niezbędne na letnisku na wsi. Lipawa pozostawała jeszcze w posiadaniu Rosjan, ale bliskość frontu powodowała, że transport w jej okolicach był utrudniony. Zresztą nie miałem po prostu czasu zająć się tym i w końcu wszystkie nasze pozostałe w lipawskim mieszkaniu rzeczy przepadły.
W Rewlu po paru niefortunnych doświadczeniach udało się na koniec wynająć miłe mieszkanko, zupełnie umeblowane. Żona i córka czuły się dobrze. Na razie wojny prawie się nie czuło, mogliśmy nawet zaprosić na święta Bożego Narodzenia naszych krewnych.
Tuż przed Nowym Rokiem dowódca dywizjonu wrócił któregoś popołudnia ze sztabu, wezwał mnie, żeby się naradzić, jak wysłać spiesznie do zachodniej części szkierów fińskich holownik z Rewia do ściągnięcia ze skały jednego z naszych stawia-czy min, który został wysłany w tamte okolice dla wykonania specjalnego polecenia. Położenie tego okrętu było trudne i niebezpieczne, zważywszy że miał na pokładzie około 500 naładowanych min i znajdował się w okolicy szkierów, których w tym początkowym okresie wojny jeszcze nie chroniły baterie lądowe. Należało się liczyć z tym, że wywiad niemiecki dowie się o awarii i wtedy stawiacz min mógł się stać łatwą zdobyczą jednej z łodzi podwodnych, prawie stale patrolujących zachodnią stronę Zatoki Fińskiej.
W porcie Rewia znajdował się jeden bardzo silny holownik, nadający się do ściągnięcia stawiacza z mielizny, lecz dowódcą
122