ppor. Gintowta, wracałem na okręt starając się nie przyspieszać kroku, na co miałem niezmierną ochotę.
Po obiedzie otrzymałem polecenie od dowódcy, by udać się na ORP „Mazur” celem rozszyfrowania depeszy, z którą u nas jakoś nie mogli sobie poradzić (jeśli mnie pamięć nie myli, była to koperta z kryptonimem „Rurka”, oznaczająca: „działania wojenne z Niemcami rozpoczęte”) 5.
Na „Mazurze” większość oficerów znajdowała się w messie. Gdy zameldowałem się u dowódcy kpt. mar. Rutkowskiego, zostałem skierowany do ppor. mar. Siemaszko, który był w swojej kabinie. Układał się on właśnie na poobiednią drzemkę, gdy mu w tym przeszkodziłem. Potwierdził rozkodowaną kopertę i pozbył się mnie szybko. Wracając z „Mazura” dochodziłem już do „ostrogi”, gdy od strony Zatoki ukazały się w słońcu stalowe kadłuby nurkowców niemieckich. Rozpoczął się nalot na port wojenny i na baterię [kal.] 100 mm „Canet” na Cyplu Oksywskim.
Jedna grupa samolotów atakowała falami baterię, druga port wojenny. Głównym celem ataku w porcie był basen okrętów podwodnych, które na szczęście przed paru godzinami opuściły go, a na swoje nieszczęście miejsce to zajął „Mazur”.
Już pierwsze bomby dosięgnęły go. Pochylił się na zewnątrz od mola i zaczął tonąć. Pomyślałem, że musieli zginąć wszyscy oficerowie, gdyż widziałem ich przed chwilą pod pokładem, lecz — jak się potem okazało — załoga „Mazura” nie została zaskoczona i wszyscy byli na pokładzie na stanowiskach. Zginęła natomiast niemal cała załoga maszynowa, znajdująca się na stanowiskach w kotłowni i maszynowni.
Dużo zostało rannych i zabitych także na pokładzie, lecz z oficerów nikt nie zginął. Bohatersko walczyła załoga „Mazura”, żaden marynarz nie opuścił stanowiska bez rozkazu. Artylerzyści stali po pas w wodzie, prowadząc jeszcze ogień do samolotów niemieckich. Między innymi bardzo dzielnie zachował się por. Dehnel, kierując ogniem przeciwlotniczym do końca, a następnie ratując pływających wokół okrętu rannych marynarzy.
Załogi obu kanonierek, zacumowanych przy ostrodze, bezpośrednio przed nalotem, wykorzystując przerwę obiadową, w większości znajdowały się na molo. Kilku marynarzy prało drelichy, inni komentowali wypadki dnia, wygrzewając się na słońcu i paląc papierosy. Na świst pierwszych spadających bomb część przypadła do ziemi, część skoczyła na okręt, niektórzy zaś stali z zadartymi głowami, obserwując groźny lecz piękny zarazem widok wyłaniających się z poświaty słonecznej i pikujących w dół nurkowców. Kpt. Mieszkowski zorientował się bardzo szybko i natychmiast wydał rozkaz odeumowania. Załoga błyskawicznie rzuciła cumy, okręt odchodził już od nabrzeża, gdy marynarze znajdujący się na
8 Autor myli się. Kryptonim „Rurka” oznaczał akcję postawienia zagrody minowej przez „Gryf” i trałowce.
120