się na redzie, a w pierwszym rzędzie „Gryf”, mający na pokładzie około 400 min bojowych.
Zanim pierwsza fala „Condorów” wykonała atak, „Gryf” nabrał już pełnej szybkości i szedł kursem na Jastarnię. „Wicher”, znajdujący się z prawej strony „Gryfa” w stosunkowo małej odległości, wziął kurs na Hel i począł się od niego oddalać. Obie kanonierki znajdowały się po lewej burcie „Gryfa”, traulery także po lewej, lecz nieco w przedzie, przed jego dziobem. „Gryf”, idąc szybkością 21 węzłów, stosował zygzaki i unikał szczęśliwie bezpośrednich trafień bomb. Wytworzyła się taka sytuacja, że w momencie najzacieklejszych ataków bombowców niemieckich „Gryf”, posiadający większą szybkość, zrównał się z traulerami, kanonierki zostały znacznie z tyłu, „Wicher” zaś oddalił się w prawo, do przodu, na 2—3 mile. Z tego też względu oprócz „Gryfa” największe straty poniosły traulery, znajdujące się blisko niego. Kanonierki zaś i „Wicher” nie poniosły żadnych strat w tym boju.
Cała broń przeciwlotnicza wszystkich okrętów prowadziła intensywny ogień do samolotów od początku do końca tej walki- Niestety, podobnie jak i przy bombardowaniu portu wojennego w południe, tak i teraz nie miałem przyjemności widzieć, by jakiś samolot ispadł do morza. Pewna ilość samolotów nie wróciła do baz, jak potem przyznawali sami Niemcy, lecz bezpośredniego strącenia nie zaobserwowałem (po kapitulacji Niemcy przyznali się do 52 samolotów strąconych w działaniach wojennych nad Wybrzeżem)1.
Samoloty niemieckie były dość dobrze opancerzone, nasza amunicja zaś od „Boforsów” i „Vickersów” posiadała zapalniki ekstraczułe, dobre na delikatne cele, lecz nie na duraluminiowe kadłuby „Condorów”. Amunicja nkm i ckm nie była przeciwpancerna; widać było, jak pociski trafiały w cel i ześlizgiwały się z niego, nie powodując większej szkody2. Niezależnie od tego celowniki przeciwlotnicze naszej broni nie były przystosowane do dużej szybkości samolotów niemieckich. Dzielny artylerzysta „Hallera” bosmat Zębaty, przylepiony do swego nkm, za nic w świeeie nie chciał odstąpić miejsca nikomu, każdy samolot przeprowadzał lufami w swym zasięgu i płakał z bezsilnej złości, że jego pociski nie niszczą wroga, choć widzieliśmy wszyscy, że trafiał doskonale.
Pocieszaliśmy go, że na pewno niejeden z nich nie wróci do bazy, bo musiał mieć przecież jakieś czulsze miejsca, dostępne i dla naszych pocisków.
Nie dochodząc do Jastarni, „Gryf” wykonał zwrot na Hel i bezpośred-
122
Podana przez autora (a także przez innych autorów relacji) liczba zestrzelonych nad Wybrzeżem samolotów nie znajduje potwierdzenia w świetle dostępnych materiałów źródłowych; nie potwierdzają jej także opracowania historyczne, zarówno polskie, jak i zagraniczne.
W rzeczywistości samoloty niemieckie w 1939 roku pozbawione były opancerzenia.