WIELKIE CZASY
zachowanie itd.) Aby nie dopuścić do dyskusji nad tym zarządzeniem, Putiatin zabronił wszelkich studenckich zebrań.
Studenci, zelektryzowani pogłoskami o nowych przepisach, rozjechali się na letnie wakacje. Gdy wrócili we wrześniu, ci niezamożni, stanowiący większość, dowiedzieli się, że znaleźli się za burtą.
Była to jednak nowa młodzież: upłynęło już sześć lat nowego panowania, co stanowiło ponad ćwierć ich życia. Wyrośli, nie znając mikołajow-skiego ucisku, nie żyli już w strachu, jakiego zaznało tamto pokolenie. Były to dzieci „odwilży", ludzie, którzy nie chcieli się poddać.
Tak zaczęły się słynne rozruchy studenckie.
W tym czasie car, jak czynił to zwykle jesienią, wyjechał na Krym do ukochanej Liwadii. Niczym Stwórca odpoczywał po dniach tworzenia w białym liwadyjskim pałacu.
W tym czasie w stolicy na dziedzińcu uniwersytetu zebrał się ogromny tłum.
- Chodźmy porozmawiać z kuratorem! - wykrzykiwali mówcy.
- Zmusimy ich do przywrócenia ulg! - wołali młodzi.
Uniwersytet otaczali żandarmi. Przyjechali zdumieni generał-guber-
nator Ignatiew i oberpolicmajster Petersburga, znany nam Aleksandr Patkul.
- Pamiętajcie jedno - oni nie odważą się do nas strzelać - wykrzykiwali mówcy.
Stało się coś, czego nie widzieli dotychczas mieszkańcy stolicy. Ogromna kolumna studentów ruszyła Newskim Prospektem do mieszkania kuratora Filippsona. Szli poskarżyć się kuratorowi - generałowi na ministra
- admirała. Po obu stronach kolumny studentów powoli sunęła piesza i konna policja. Za nimi podążał oddział żandarmów. Pochód zamykali generał-gubernator Ignatiew i oberpolicmajster Patkul - obaj konno. Przestraszony Filippson nie chciał rozmawiać ze studentami we własnym domu i zgodził się wysłuchać ich jedynie na uniwersytecie.
Procesja studentów na czele z ostatecznie skonsternowanym Filippso-nem przeszła przez centrum miasta z powrotem na uniwersytet.
Przy ulicach, którymi szła kolumna, było kilka drogich fryzjerni. Ujrzawszy ten pochód, francuscy fryzjerzy rozpoznali coś znajomego. Wybiegali ze swoich lokali, potrząsali pięściami i krzyczeli z entuzjazmem:
- La revolution! La revolution!
Admirał - minister oświecenia Putiatin wysyłał paniczne telegramy do Liwadii z pytaniem, co robić? Cesarz rozkoszujący się słońcem i morzem odpowiedział dobrotliwie: „potraktować ich po ojcowsku". Stary
161