pedowców. Zarządzono alarm bojowy. Skierowano działa na pierwszy pancernik z prawa. Około godz. 10, mniej więcej na trawersie Redłowa, zaobserwowano wybłyski ognia na jednym z pancerników. Bateria odpowiedziała natychmiast, tak że pierwsze pociski spotkały się w powietrzu. Pancerniki strzelały na zmianę ogniem salwami. Pancerniki posiadały łącznie 8 dział 280 mm oraz 20 dział 150 mm. Pancerz jednego — do 300 mm, drugiego — do 360 mm. Nasze pociski przebijały na tej odległości pancerz do 78 mm12. Odległość — około 15 000 m.
Zaraz na początku walki kabel dalmierza geodezyjnego został przerwany. Było to dla nas wielką szkodą, gdyż dalmierz ten na tej odległości dawał błąd nie przekraczający 5 m. Obserwację dla Niemców prowadził jeden z ich samolotów. Pierwsze pociski pancerników padły daleko pozd nami. W trzeciej salwie uzyskaliśmy nakrycie. Wówczas ścigacz idący przed pancernikiem rozpoczął wytwarzać zasłonę dymną, która wkrótce zasłoniła pancernik. Widoczny był tylko top masztu. Oddano więc jeszcze dwie salwy na ten maszt i wobec niemożności zaobserwowania upadków przeniesiono ogień na drugi pancernik. Po uzyskaniu nakrycia powtórzyło się to samo. Drugi pancernik zniknął za zasłoną. Przeniesiono więc ogień znowu na pierwszy pancernik. Znów nastąpiło to samo. Byliśmy zmuszeni ciągle przenosić ogień z jednego pancernika na drugi. Obserwacji naszego ognia skutecznego nie dało się prowadzić, gdyż wysokość zasłony przewyższała wysokość słupów wodnych, powstałych od naszych upadków. Z tego też powodu ogień ciągły, czyli ogień skuteczny, musiał być ciągle przerywany. Obserwację utrudniało jeszcze to, że jasne sylwetki i jasne słupy wodne zlewały się z jasnymi domami gdyńskimi. W sumie zanotowano 2 trafne. Czy było ich więcej, z powodu zasłon dymnych nie stwierdzono.
Około godz. 10.50 jeden pocisk 280 mm spadł na platformę betonową działa nr 3, zerwał kapelusz maskowniczy i zranił kilku ludzi. Awaria została szybko usunięta i działo rozpoczęło strzelać dalej. Wkrótce jednak upadł drugi pocisk 280 mm i spowodował ponowne unieruchomienie działa. Maska została wygięta, jeden marynarz zabity, kilku rannych. Rozerwany beton powchodził w tryby mechanizmu kierunkowego i nie pozwolił na obracanie działa w kierunku. Kable telefoniczne i elektryczna zostały przerwane. Mimo wysiłków nie zdołano już tych uszkodzeń do końca strzelania naprawić, gdyż następny pocisk wyrządził nowe szkody.
W podobny sposób zostało wkrótce unieruchomione działo nr 1. Zerwane maskowanie i beton w trybach mechanizmu kierunkowego uniemożliwił obrót działami w kierunku. Kilku rannych. Przed godz. 11 kilka
12 Opancerzenie okrętu liniowego „Schleswig-Holstein” wyglądało następująco: pokład — 40 mm, burty na linii wodnej — 100 mm, wieże artylerii — 170 mm, „Schlesien” miał opancerzenie odpowiednio: 67 mm, 240 mm i 280 mm (Erich Gro ner: Die Schifje der deutschen Kriegsmarine und Luftwaffe 1939—45 und
ihr Verbleib. Miinchen 1954, s. 26).
146