18 września
Przed obiadem, przechodząc koło wieży obserwacyjnej (był piękny dzień), słyszałem, jak oficer rozmawiał żartobliwie z marynarzami. Nagle ogromny huk. Dowódca woła na punkt obserwacyjny: „Poruczniku, co się stało”? „Nie wiem dokładnie, na pewno w drugiej baterii granat rozerwał działo”. Tymczasem następuje drugi wybuch, tym razem już 50 m od wieży. Z wieży wszyscy biegiem do schronów, ja co sił w nogach na swoje stanowisko. Dwóch marynarzy pełni służbę przy nkm i zaraz mnie pytają, co jest. Nie wiem.
Znów blisko nas straszny wybuch. Odłamki dookoła gęsto padają. Jeden marynarz runął na ziemię jak długi, a drugi bliżej mnie, blady wykrztusił: „Panie mat...” i nieprzytomny upadł na mnie. Ja zaraz biorę lornetkę w garść i szukam po morzu, czy nie widać okrętów. Nie było.
Już nad głową gwizd i huk; pocisk upadł 30 m za nami. Natychmiast telefonuję do centrali i melduję dowódcy, że baterię ostrzeliwują pancerniki z Gdańska. Następny strzał, jeszcze bliżej 20 m z prawej strony, i znów pocisk 10 m z lewej strony. Piekielny ryk, ostry jęk odłamków robi na nas ogromne wrażenie. Z dnia zrobiła się noc od dymu.
Klęczymy w kucki, naraz niby ognisty piorun uderzył, wszystko z nami podskoczyło w górę i rzuciło nas o ziemię. Mimo woli spojrzałem w górę i zobaczyłem nad sobą dochodzący do 100 m wysokości słup wody. Zamknąłem oczy, a w głowie okropny szum; czuję na sobie krople opadającej wody. To upadły granaty 8 m od stanowiska, w sam brzeg morza. Długą chwilę jeszcze upadały, ale już na terenie baterii.
Po skończonym strzelaniu marynarze odetchnęli świeżym powietrzem i mówią: „Jak tu strasznie być”. Odważniejsi pocieszają ich, ażeby się nie smucili. Powiedziałem, że pójdę do kapitana i zapytam, czy na drugi raz mogę wysłać ludzi do schronu, gdyż i tak nie strzelamy [...] Dowódca zgodził się i zaraz rozkazał zadzwonić do wszystkich stanowisk, aby przy następnym strzelaniu przez okręt, wszystkie obsługi chowały się do schronów.
Po kolacji dostaliśmy 1/4 spirytusu torpedowego na 10 dni. Tego same- -go wieczora wszyscy wypiliśmy go do dna. W schronach i okopach panował humor. Grano w karty i śpiewano „Marynarska pieśń to smutna nuta...” [...]
19 września
O godz. 9.00 przybył Dowódca Floty kontradm. Unrug. Widzi całą ba-teorię zoraną, jamy ogromne, drzewa powyrywane. Pomimo tak huraganowych ataków lotnictwa, działa stoją całe i inne ważne obiekty zostały obronione. Admirał nakazuje bosm. Ustiakowi iść do wszystkich stanowisk broni maszynowej i w jego imieniu złożyć wszystkim serdeczne podziękowanie za waleczność oraz oznajmić, że nagroda ich nie minie.
Godz. 10.28. Jestem na stanowisku, słyszę buczki baterii. Co jest?
157