katastrofą: przekroczył granicę Galicji i złożył broń przed Austriakami. 18 września 2 korpus polski przestał istnieć. W tydzień później to samo spotkało 4 korpus generała Samuela Różyckiego, dotychczas tak chlubnie walczący w województwie sandomierskim. W tej rozpaczliwej sytuacji zawiodły nawiązane przez Rybińskiego pertraktacje, mające na celu honorowe, jego zdaniem, zakończenie powstania. Ale dowódca carski nie potrzebował się już liczyć z resztkami wojska polskiego, żądał bezwarunkowej kapitulacji. Dezercja przybrała niebywałe rozmiary, wojsko topniało z godziny na godzinę. Fatalnie podziałał przykład ministra wojny, generała Franciszka Morawskiego. Był on wyznaczony do rozmów pacyfika-cyjnych z generałem Bergiem, a widząc, na co się zanosi, poprosił o dymisję i dobrowolnie oddał się w ręce rosyjskie.
Bogusławski nie pozostał w Warszawie, jak to uczyniło samowolnie kilku innych generałów. Nie poszedł też za tymi ze starszyzny, którzy chyłkiem bez opowiedzenia się wracali w domowe pielesze. Rybiński zasięgnął zdania generałów i dowódców jednostek: Czy złożyć broń w kraju, czy też w Prusach? Powstał dylemat, kto był lepszy: car czy król pruski. Bogusławski i z nim niemało innych nie dopatrzyli się w tym większej różnicy.
W Szpetalu Górnym 28 września 1831 roku dowódca 3 dywizji piechoty, generał brygady
Ludwik Bogusławski, poprosił i uzyskał dymisję. Tak zakończyła się jego trzydziestoletnia służba wojskowa. We Włocławku Bogusławski i towarzyszący mu kapitan — płatnik Antoni Tarnowski, zostali aresztowani. Wielki książę Michał, który zaczął trochę odgrywać rolę protektora wojskowych polskich, kazał ich uwolnić i oczekiwać w Warszawie dalszych postanowień.
Gdy generał Maciej Rybiński na czele zaledwie już tylko dwudziestotysięcznej armii pod Brodnicą poddawał się Prusakom, Bogusławski był już w stolicy. Od „byłego pułkownika, dowódcy pułku 4 piechoty liniowej” zażądano zastosowania się do wymaganego od wszystkich „ponowienia przysięgi na wierność Najjaśniejszemu Panu”. Złożył ją 11 października przed ultralojalnym pułkownikiem Kory-towskim i kapelanem naczelnym księdzem Uli-dowiczem. Zamieszkał w domu przy ul. Franciszkańskiej nr 1818 (ówczesna numeracja hipoteczna) razem z kasjerem pułkowym kapitanem Antonim Tarnowskim.
„Naczelnie komenderujący czynną armią” feldmarszałek Paskiewicz z rozkazu cara urzędowo obwieścił 22 listopada 1831 roku, iż unieważnia się wszystkie uchwały i postanowienia rządu rewolucyjnego, znosi stopnie, urzędy i ordery z epoki powstania. Jeszcze przed ukazem z 1 listopada 1831 roku car, zapowiadając surowe represje i sądy, które czekają czoło-
143