Patrzę na działa, czy lufy nie ruszają się nad lasem. Nie ruszają się. Już nad głową gwizd i szum, za chwilę huk. Teraz zrozumiałem, że biją niemieckie okręty. Mówię obsłudze: „Ja tu zostanę sam, wy pójdziecie do schronu. Gdyby okręty przestały strzelać, a będzie nalot, ja będę się z nimi bił. Gdy usłyszycie, że strzelam, dwóch przyjdzie ładować. W razie gdy zostanę zabity, moim następcą jest st. mar. Góreczny, jego więc słuchajcie. A teraz do schronu”.
Po dwóch godzinach to straszne piekło ustało. Wiatr usunął dym i kurz, nastał znów biały dzień. Zdjąłem maskę i widzę, jak moja obsługa wraca ze schronu. Uśmiechnięci, z daleka wołają: „Pan mat żyje”? „Żyje”, odpowiedziałem. Oglądali porobione jamy i pomogli naprawić druty telefonu, który był w pięciu miejscach przecięty. Mówili, że koło schronu dwa pociski wybuchły 6 m za drutami. Od tej gorączki wszystkie druty zostały stopione. Na terenie baterii leżało dużo ptaków zabitych od huku [...]
20 i 21 września
Alarmy przeciwlotnicze i betonowanie centrali artyleryjskiej [...]
22 września
Wczesnym rankiem 5 samolotów niespodziewanie pojawia się nisko nad baterią i rzuca bomby. Działa i broń maszynowa natychmiast otworzyły ogień. Jeden pocisk działa 75 mm rozerwał się nad kabiną pilota, samolot runął do morza. Drugi samolot lecący za nim również został uszkodzony tym pociskiem i wpadł do morza. Reszta samolotów rozpierzchła się zygzakami na boki.
22 września
O godz. 8.00 obchodzę swoje stanowiska. Idąc z powrotem nad morzem, znalazłem porwane kożuchy, rękawiczki, czapki pilotów oraz całą masę strzępów — odpadków od samolotów, które fale wyrzuciły na brzeg [...]
24 września
Już wczesnym rankiem o godz. 3.00 zarządzony został alarm przeciwdesantowy. Okręty zbliżały się pod zasłoną dymną. Spieszę na cypel do swoich obsług. Wszystkie ckm są już załadowane, przy każdym stoi po trzech marynarzy, a reszta z nożami, pochowani w dziurach, 20 m jeden od drugiego — czekają. W trakcie oczekiwania dowódcy ckm przychodzą do mnie ze swymi planami [...] wyjaśniając, co między sobą uradzili. Gdy okręty niemieckie zbliżą się i załogi na łodziach będą jechały do brzegu, my będziemy siedzieć cicho tak długo, aż pierwsi wyjdą na ląd. W tym czasie ciężkie karabiny maszynowe siec będą tych na wodzie, reszta zaś wyskoczy i „Hura”. „Bo tak — niech pan mat zrozu-
158