swoich bagażach nasi pasażerowie, którzy wyglądali tak, jakby wszyscy jechali klasą pierwszą.
Prawie wszyscy mężczyźni powkładali w klapy marynarek chorągiewki amerykańskie, co prawdopodobnie miało świadczyć o ich obywatelstwie amerykańskim.
Po wyjściu z cienia przystani na światło dzienne zostałem otoczony przez kierowców taksówek, którzy zapraszali mnie do najbliższej w taki sposób, jakby to był samochód specjalnie po mnie przysłany. Robiono to tak sprytnie, że byłem już gotów wsiąść do taksówki, ale w ostatniej chwili jakby olśniła mnie myśl, że nikt przecież po mnie taksówki nie przysłał, że pieniędzy mam bardzo niewiele. Naiwnie zapytałem, ile będzie kosztowała jazda do miasta, i na szczęście przy tej sposobności przypomniałem sobie, że nie wiem, dokąd jechać. Wskazując na mój necessaire, podziękowałem im pięknie i zacząłem pytać, czy nie mogę do miasta trafić w jakiś inny, tańszy sposób. Objaśnili mnie uprzejmie, że niedaleko jest przystań promu, który mnie przewiezie przez rzekę na ulicę 23.
Z placyku przed przystanią, ciągle jeszcze oblegany przez kierowców i jakichś tragarzy, wyszedłem na ulicę w Hoboken i niebawem odczułem, że jestem sam i że już nikt na mnie nie zwraca uwagi i nikogo nie obchodzę. Odetchnąłem swobodnie i powoli poszedłem w kierunku przystani.
Podczas przejazdu Hudsonu, co mnie kosztowało 5 centów, obejrzałem raz jeszcze plan miasta. Wyszedłem po drugiej stronie rzeki i bez trudu znalazłem ulicę 23, wzdłuż której skierowałem się ku Broadwayowi.
Od Surandera w Chrystianii dowiedziałem się, że Delegacja Zakupów dla Marynarki mieści się w Nowym Jorku w słynnym Flatiron Building, że prezesem Delegacji jest admirał Smirnow, którego dobrze znałem ze służby w dywizjonie torpedowców jako jednego z dowódców, i że oprócz niego jednym z członków Delegacji jest mój kolega z Korpusu Miklaszewski. Nie lubiliśmy go na ogół za jego nadmierną pewność siebie i bardzo kapryśny charakter, ale ponieważ był bardzo inteligentny, przeto prawie zawsze przewodził nami we wszystkich debatach. W każdym razie był to dla mnie pewien punkt oparcia i postanowiłem tam wstąpić. Przede wszystkim musiałem jednak gdzieś zamieszkać i sprowadzić rzeczy.
188