- Nie, nie. - Pomachał do mnie rękami o długich palcach. Wyglądało to tak, jakby malował w powietrzu. - Nie o to mi chodziło. Zacznijmy jeszcze raz.
- Hm. - Nie zamierzałam się poddać, ale usiadłam na brzegu stołka.
Skłonił mi się, jakbym była królową.
- Persjo - zwrócił się do mnie uroczyście - witaj w Dau Hermanos, najlepszej walijsko-meksykańskiej restauracji w całej Krainie Magii.
- To ile ich tutaj jest? - wymamrotałam.
- Jedna. - Uśmiechnął się szelmowsko. I znów roześmiał. - A co do magicznego jedzenia, to chodziło mi o to, że sprawia, że śpisz snem sprawiedliwych i budzisz się wypoczęta.
Z tym musiałam się zgodzić.
- Nie muszę tu zostawać na zawsze? - Wolałam się jednak upewnić. - Aż umrę, a moje białe kości zostaną zakopane wśród pagórków?
- Czegoś ty się naczytała? - Uniósł brwi.
Zarumieniłam się. A on uśmiechnął i powiedział:
- Czy może raczej powinienem zaznaczyć, że tylko, jeśli tego pragniesz.
- Tak, to brzmiałoby lepiej - odpowiedziałam, wciąż lekko zarumieniona.
- No to uznajmy, że tak powiedziałem.
- Jasne.
- Więc co byś zjadła? Około dziewiątej kończą śniadanie ostatni goście i potem otwieramy znów o pierwszej, ale na pewno znajdę coś dla ciebie, jeśli tylko powiesz, co lubisz.
- Jajka? - zasugerowałam.
- Oczywiście. I...?
Dwadzieścia minut później pojawit się przede mną tak wielki talerz jedzenia, że miałam wątpliwości, czy sobie z nim poradzę, lecz osiemnaście minut później był pusty. Przez tych osiemnaście minut ustaliłam, że owszem, naprawdę nazywał się Bron, znał Floss od lat (spojrzał na mnie tak, że zaczęłam się zastanawiać, co oznacza słowo „znać”) i nie przepadał za jej uprzywilejowaną rodziną, z wyjątkiem Freda, jego najlepszego przyjaciela. Powiedział też, że chodził do szkoły gastronomicznej w Vermont.
- Zimy były równie mroźne i śnieżne jak tu, a lata równie gorące, ale nie mogłem tam zostać. Podobało mi się, ale za bardzo tęskniłem. I dlatego wróciłem do domu.
- Inaczej niż Floss - stwierdziłam.
- Och, ona też tęskni. Tyle że nie znosi ich polityki rodzinnej - my mamy władzę i zrobimy, jak nam się podoba.
Przeżułam ostatni kawałek tortilli.
- Władają całym światem?
Bron zakaszlał zaskoczony. Kilka razy otworzył i zamknął usta, tak jakby słowa chciały wyjść, ale nie dawały rady. Aż w końcu stwierdził:
- Na Mab, nie. Tylko tą częścią. Persjo, nie wiesz, jak wielka jest Kraina Magii?
- Prawdę mówiąc, nie. Floss i Łucja nigdy mi tego nie tłumaczyły.
Bron odetchnął głęboko.
- Pewnie dlatego, że to raczej skomplikowane. Studia historii Krainy Magii trwają dwa razy tyle, co jakiekolwiek inne.
- Niezbyt popularny kierunek, co?
125