ideowy, ale pijak niemożliwy. Nie zwracał uwagi, gdy spirytus wypijali kierowcy, którzy jeżdżąc przy silnym mrozie, rzeczywiście tym tylko czasem się ratowali. Musiałem też często wydzielać spirytus dla niego samego.
W komunie morskiej zamierzano obchodzić uroczyście doroczne święto Korpusu Morskiego i polecono mi dostarczyć ćwierć spirytusu. Nie mogłem odmówić. Wstąpiłem do zakładu i schowawszy pod futro ogromną butlę, skierowałem się do wyjścia przez duże podwórze. Trzeba trafu, że spotkałem komisarza, który właśnie zainteresował się składem. Przywitaliśmy się. Wróciłem razem z nim, a butla paliła mnie jak ogień. Po obejrzeniu wszystkiego zapytał mnie, dokąd teraz się wybieram. Odpowiedziałem, że chciałem wpaść do domu, gdyż mieszkam niedaleko. Zaproponował, że mnie odwiezie do domu, co też uczynił. Nie sądziłem już, że będę tę wódkę pił, ale wszystko się dobrze skończyło: święto mieliśmy prawdziwe i podhumo-rzyliśmy się znakomicie.
Ryzyko było jednak duże. Jeden z kierowców został kiedyś zatrzymany w pobliżu garażu przez jakiegoś przechodnia, który zaproponował mu, że za butelkę spirytusu da parę butów. Transakcja doszła do skutku, ale przechodzień okazał się wywiadowcą; kierowcę aresztowano i rozstrzelano. Byłem więc zadowolony, kiedy na moje natarczywe żądania przysłano na koniec z Rosji dwie cysterny z benzyną i samochody nasze chodziły dalej na benzynie. Sam pilnowałem przelewania benzyny i przewożenia jej do składu. Nie na wiele się to zdało. Wkrótce benzyna stała się przedmiotem wymiany na rynku.
Najwięcej zachodu sprawiało zaopatrywanie się w drzewo na paliwo. Można było je kupić na rynku u chłopów, ale kosztowało wówczas bardzo drogo. W zarządzie miejskim pozwolono mi zabrać z rzeki metr sześcienny drzewa, a były to kloce drzewa spławianego, których nie zabrano w porę i które teraz zamarzły. O sanie i o konia w Tramocie nie było trudno, ale potrudziłem się niemało, zanim odpiłowałem sobie wymierzony metr i zanim go potem wyrąbałem z lodu oraz załadowałem na sanie. [...]
W zimie roku 1920/1921 czas upływał nam bardzo czynnie. W godzinach urzędowych byliśmy zajęci w biurze Tramo-tu. Wieczorami Stiepanow wykładał w Uniwersytecie Ludowym
18 — Z floty carskiej... 257