0290

0290



Na półce naszej kłopot i zmartwienie. Pan Stefan bardzo źle się czuje. Ma silny ból gardła i głowy i kłuje go pod łopatką. Leży nakryty kurtką i posypia niespokojnym snem. Jestem pewna, że ma też gorączkę, ale on twierdzi uparcie, że nie.

Kartofle już się skończyły. Żyjemy kupowanymi na przystankach owocami. Nieraz, w czasie dłuższego postoju, wypadam na targ - na bazar, jak to i tu się nazywa - który rozłożyć się umie w byle gaiku przy dworcu.

Gaiki te są cieniste, przetrzęsione gęsto złotymi cętkami słońca. Przekupnie w turbanach i kolorowych chałatach, kobiety omotane w zwiewne, dmące się na nich w chodzie zasłony, czarnookie, pstre dzieci, popielate osiołki, owoce i jarzyny - wszystko to mrowi się przed oczyma jak ożyły nagle, zgiełkliwy, nieznany obraz Brangwyna. Pachną dojrzałe owoce, więdnące jarzyny, wyschły w słońcu nawóz i szmaragdowy cień. Człowiek pcha się w pośpiechu między rozłożony na ziemi towar i przekupniów, chwyta błyskiem spojrzenia to czyjś ruch, to jakąś jaskrawszą grupę barw, to znów uczepiony brzegu turkusowo polewanego dzbana kol-czaty rozprysk słońca przez liście. Cień maże się po niskich, glinianych misach pełnych oślego mleka, po plaskankach zielonawego w półcieniu sera, po rękach i zasłonie siedzącej w kucki kobiety, która nakłada właśnie w liść kapusty wilgotną, białą grudę. Brunatne przeguby tych rąk zakuły srebrne kleszcze bransolet. Tuż obok, siedzący przy kopcu czar-no-zielonych kawonów, śpiewnie wrzaskliwy przekupień rozpłatał oto jeden z nich, by przekonać kogoś, że dojrzały. Srebrzystomalinowe wnętrze, skropione czarnymi pestkami, skrzy się w słońcu soczyście i świeżo. Nad melonami osy. Twarde, rozżarte, nieustępliwe. Wszystko to gra, tańczy barwą, cieniem i blaskiem - blaskiem o takim nasileniu, że masz wrażenie, że wzrok ci się zaostrzył i że lepiej widzisz.

Na naszej półce nowe zmartwienie. Pan Stefan zgubił się nam po drodze. Nie zdążył dopaść pociągu i został. Gryziemy się tym bardzo, bo był chory i sam się już nawet nie wypierał, że ma gorączkę. W dodatku zostawił swoją czapkę. Nie wiemy też, czy miał przy sobie jakie kopiejki, jako że doktor ma naszą wspólną kasę. Z tymi rublami w ogóle bardzo jest krucho. Zaczynamy znów sprzedawać rzeczy. Na każdym przystanku gromada wrzaskliwych tubylców ciśnie się do drzwi wagonu i gotowa by kupować wszystko. Doktor sprzedaje płaszcz, ja ręcznik, prześcieradło i jedwabny szlafrok. Musimy mieć na owoce - nasze jedyne pożywienie.

296


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pszczoly na dziaĹ‚ce001 Pszczoły na działce cd. ZRÓB SAM 3/83 43 Bardzo źle usposabia pszczoły gnie
PJ po ZMARTWYCHWSTANIU Po zmartwychwstaniu Pan Jezus wielokrotnie ukazywał się swoim uczniom. Pewneg
CCF20091006010 tif Zaczniemy od rozważań na temat znaczenia. Każdy znak coś znaczy, albo —: jak się
Picture1 (3) Napisz, że: - opiekujesz się babcią, kiedy ona źle się czuje, - Ania bardzo troszczy s
19) Kto wypowiedział te słowa: „Och młoda królewno, bardzo źle się dzieje. Gdyby to matka twa
dają więc na Misia o Bardzo Małym Rozumku, który ma kłopoty z wymawianiem długich słów, nie mówiąc j
łyzeczka UWAGA!!! TO SA PYTANIA NASZEJ PAN! Z PATOFIZJO Z ZESZŁYCH LAT, PODOBNO BARDZO CZĘSTO SIE PO
60,61 3 _____ spotkał głoskę A i glonka A zaprosiła go na , na herbatkę. Pan Tytałski bardzo się
CCF20120925008 Ale nie na długo, bo przyszedł pan od tańców i zrobiło się bardzo wesoło. — Dzisiaj
str11401 djvu O POLITYCE I PACYFIZMIE TRZECI LIST Wielce Szanowny Panie! W liście swym oświetlił Pa
WIEWIÓRKA Z drzewa na drzewo bez kłopotu skaczę Zbieram orzeszki, kiedy je zobaczę Jestem dumna

więcej podobnych podstron