dają więc na Misia o Bardzo Małym Rozumku, który ma kłopoty z wymawianiem długich słów, nie mówiąc już o pisaniu, oraz na Sowę, która choć uważa się za mądrą, nie potrafi się nawet poprawnie podpisać.
Słowa mają też dla dzieci wartość magiczną. Najlepszym tego dowodem są różne zaklęcia i wyliczanki, w których czym więcej niezrozumiałych i dziwnych wyrazów, tym więcej magii i tajemniczości. Stąd taki zachwyt budzi u dzieci angielskich język Kiplinga. W Takich sobie bajeczkach tworzy on bez przerwy nowe słowa, które same w sobie nic nie znaczą, ale nagromadzone w dużej obfitości zaczynają nabierać swoistego sensu i co najważniejsze wytwarzają aurę niezwykłości. Niestety ten aspekt stylistyki Kiplinga ginie w przekładach na język polski, częściowo ze względu na same różnice strukturalne obu języków, a częściowo w wyniku nieudolności tłumaczy.
Dorośli także rozkoszują się warstwą językową, ale czynią to z zupełnie innych powodów. Bawi ich naśladowanie mowy dziecka, w przekręceniach wyrazów doszukują się aluzji i nowych znaczeń, zachwyca ich sama inwencja lingwistyczna pisarzy. Oprócz rozkoszowania się warstwą językową utworów dostrzegają tu wiele głębokich treści i często właśnie kontrast między pozorną prostotą formy a głębią myśli stanowi główną atrakcję dla dojrzałych czytelników. I tak opowieści o Alicji będą dla nich wyrafinowanym studium ludzkiej świadomości pogrążonej we śnie, Piotruś Pan książką o dorastaniu, o niewinności i doświadczeniu, o pięknie i okrucieństwie dzieciństwa. o przcmijanu, a także wnikliwą analizą psychologiczną relacji między mężczyzną a kobietą.
Podobnie Chatkę Puchatka można odczytać jako opowieść o nieuchronności dorastania, o dziecięcym pojmowaniu świata, o przyjaźni. O czym szumią wierzby, które dla>dzieci są powieścią o zabawnych przygodach czwórki przyjaciół — Kreta, Szczura Wodnego. Borsuka i Ropucha — dorośli odczytają jako apologię świata natury, jego dziewiczości i nienaruszalnego rytmu. którego człowiek nie powinien nigdy zakłócać. Bajeczki Kiplinga uznają z kolei za znakomite portrety ludzkich charakterów ukrytych często pod postaciami zwierząt.
Jedną z najtrwalej pozostających w pamięci scen, która mówi zarówno o dzieciach jak i dorosłych, a przeznaczona jest dla jednych i drugich stanowi fragment opisujący walkę Piotrusia z okrutnym kapitaniem Hakiem. Piotruś Pan stanowiący uosobienie dzieciństwa uznaje tylko uczciwe zasady gry, zobaczywszy więc, że jego przeciwnik stoi nieco niżej niż on, podaje mu rękę, aby znaleźli się na tym samvm poziomie. / wtedy Hak go ugryzł. Nie ból, ale niesprawiedliwość tego postępku wprawiła Piotrusia w osłupienie i uczyniła go zupełnie bezsilnym. Przerażony mógł tylko patrzeć w osłupieniu. W ten sposób zachowuje się każde dziecko, gdy po raz pierwszy spotka się z niesprawiedliwością. Gdy przybywa do ciebie, chce tylko jednego — sprawiedliwości. Gdy zachowasz się wobec niego niesprawiedliuńe, będzie cię nadal kochało, ale nigdy już nie będzie tym samym chłopcem, co przedtem. Nikt nigdy jeszcze nie przebrnął bez skazy przez pierwszą niesprawiedliwość."
Barrie doskonale uchwycił sposób odczuwania dziecka, jego wielkie wyczulenie na fałsz i obłudę, niemożność zrozumienia zła. niesprawiedliwości i kłamstwa. I dlatego właśnie tragedią ludzi jest to, że dorastają. Bo dorastanie to nie tylko utrata
u J. M. Barrie: PiotruJ Pan. Opowiadanie o Piotrusiu i Wendp, tłum. M. Słomczyński, Wariuwi 1974. a. 83.
Nibylandii, która istnieć może jedynie w wyobraźni dziecka, ale także stopniowe zanikanie ufności i wiary, utrata złudzeń, radości i niewinności, wprowadzenie na ich miejsce tego, co dotąd było tylko marginesem życia i konieczność poznania reguł tu panujących.
Rzeczą, która sprawia, że książki te są tak atrakcyjne dla dzieci jest także to, że ingerencja dorosłych ogranicza się tu do minimum, a ci, którzy pojawiają się. traktowani są w dość karykaturalny sposób i niewiele mają do powiedzenia. Dzieci w tych książkach są dużo mądrzejsze od dorosłych, wyprowadzają siebie i swych przyjaciół z tarapatów i to raczej dorośli powinni się od nich uczyć zaradności, uczciwości, szczerości i pomysłowości.
W Anglii utwory te składają się na podstawowy kanon literatury dla dzieci i dorosłych. Wiele wyrażeń z nich przeszło do potocznego języka i często posługują się nimi także ludzie, którzy w ogóle nie czytali tych książek. Zadomowiły się one w angielszczyżnie i często używa się ich nie pamiętając lub nie wiedząc z jakiego pochodzą źródła. Wzbogaciły język, ale przede wszystkim wzbogaciły literaturę i to nie tylko literaturę angielskiego obszaru językowego. Różni Pożyczalscy. Muminki, Fizie Pończoszanki i Ferdynandzi Wspaniali zawdzięczają wiele Alicji, Ropuchowi, Piotrusiowi i Kubusiowi Puchatkowi, i kto wie, czy w ogóle by się narodzili w takiej właśnie postaci, gdyby ci ostatni nie stworzyli tak pięknej tradycji.
Są to książki, które powinno przeczytać każde dziecko, i Jeśli pozna je we właściwym czasie, na pewno powróci do nich jako dorosły. Niestety niewiele z naszych dzieci ma szansę dotrzeć do tych utworów. Są one rzadko wznawiane, a nawet jeśli się ukazują, to w niedostatecznych nakładach. Wiele można by w tym miejscu napisać o wadach polityki wydawniczej, ale po co powtarzać ciągle te same, dobrze już znane lamenty nad brakiem papieru, trudnościami poligraficznymi itp. itd. Można zatem uznać za uprzywilejowane te dzieci, których rodzice przezornie zachowali swe własne książki pochodzące z najpomyślniejszych chyba dla literatury dziecięcej lat sześćdziesiątych. lub też zdobyli nowe wydania sobie tylko znanymi, cudownymi drogami. Inną barierą utrudniającą polskiemu czytelnikowi pełne poznanie tych utworów jest pozostawiająca często wiele do życzenia jakość przekładów, która sprawia, że wielo z wartości dostępnych w sposób naturalny angielskiemu dziecku, nie dociera do dzieckh polskiego.
A szkoda, bo uniemożliwiając dzieciom dostęp do tych utworów odbieramy im wiele z radości i magii dzieciństwa, utrudniamy rozwijanie wyobraźni i kształtowanie wrażliwości (także literackiej), a przyszłych dorosłych ograbiamy z niezwykłych wspomnień i możliwości ponownego poznania tych książek z pozycji dojrzałego czytelnika, w którym zawsze drzemie pewna porcja dziecka.
Monika Adamczyk
* — Akcrn