0293

0293



szyć samej prosto nosa w Rosję, bez pieniędzy i nie znając języka. Trudno. Nie pierwszy raz poddaję się ślepo i bezwładnie temu, co mnie czeka, nie próbując przechytrzać losu.

Cała nasza strona wagonu jest już prawie pusta. Kilku Ukraińców na dole, nas troje na półkach. To wszystko. Ci z przeciwka, obarczeni dziećmi i rzeczami, nie mogą ryzykować bezplanowej wędrówki narodów. Jadą tak jak ja, gdzie ich pociąg powlecze, coraz bardziej tylko zgryzieni i niespokojni.

23 października dobijamy wreszcie do Faraby, rzecznego portu Amu--darii.

Pierwsze wrażenie - straszne! Drugie jeszcze gorsze.

Ogromna, zawalona ludźmi, słoneczna płaszczyzna, rażąca blaskiem i upałem. Uchodźcy z Ukrainy, amnestionowani Polacy, Żydzi, Rosjanie, Ukraińcy, na pół zdechłe konie, parszywe osły, drób w kojkach - co kto chce. Obozowisko rozściela się na piasku, daleko od rzeki. W zamglonym powietrzu rysuje się tylko ogromny szkielet żelaznego mostu, który spina ze sobą oba brzegi niewidzianej stąd wcale Amu-darii. Właściwie to nie widziałoby się jej znikąd tutaj, bo niepodobna otworzyć oczu. Tak wściekłego wichru, jak ten, który dął bez przerwy cały dzień w Farabie, nie pamiętam po prostu. I głupstwo jeszcze, gdyby sam wiatr. Skośna, boleśnie siekąca chmura piasku, śmiecia i papierów rzuca się z furią na człowieka i nie pozwala mu tchu złapać. Nie wiadomo, w którą stronę się obrócić, aby się od niego uchronić. Wszyscy są wściekli, zirytowani, nikt niczego nie wie, nikt nikogo na wietrze tym nie słyszy, choć każdy drze się jak za rzekę. Tysiące ludzi biwakuje tu pod gołym niebem od tygodni. Meble, pościel, kufry, kołyski, maszyny do szycia, prymusy, drób, chorzy, zdrowi.

W takie to piaskiem nieustannie zasypywane mrowisko wyrzucił nas pociąg i odjechał. Wagon nasz rozpełzł się na różne strony. Na nasypie został tylko ciężko chory pan Stefan, pan Szczepan, ja i wicher. To nie do opisania wprost, co za wicher! Na płacz się zbiera z bezsilnej złości i irytacji. Ogólne rozdrażnienie obozujących tu od tygodni tłumów jest wobec tego aż nadto zrozumiałe. Wszyscy się kłócą, wrzeszczą, rozpychają, jeden drugiego zadeptać by gotów. Ale jakże się dziwić? My przyjechaliśmy w tej chwili dopiero, a już skóra na nas skacze z podrażnienia i złości. To przeklęte wichrzysko, ta niemożność otwarcia oczu, ten piach w zębach i brudne papiery bijące o ciebie jak ptaki. Oszaleć można!

299


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TO NIE PIERWSZ/ RAZ K/RAL ZACHOWUJE SIE PZIWNIE PRZEP „ SPRAWPZIANSM/ JAK TO? V/
77805 IMGP44 (4) fem nie spotkał; raz grupuje się ludzi z różnych wy. działów i odmiennego środowisk
1432058497 9vhivv`0 Tydzień temu oddałem głos w wyborach na Bronisława Komorowskiego (nie pierwszy r
IMGP44 (4) fem nie spotkał; raz grupuje się ludzi z różnych wy. działów i odmiennego środowiska, kie
Badz jak dziecko Bądź jak dziecko - pełne prostoty i radości, bez zahamowań. Nie bądź naczyniem, z k
9625aa8c0a[1] Bądź jak dziecko - pełne prostoty i radości, bez zahamowań. Nie bądź naczyniem, z któr
146 nurzyd swoje życzenia, że nigdy bez nagrody nie odchodził. Po skończonej kampanii, dywizyja roze
skanuj0011 Technika generowania kolumny pozwala na ustalenie się stanu równowagi bez mieszania, nie
Image7 16. Firewalls Zapory: -    host z dwoma portami dławik - router bez firewalla,
Praca twórcza kwestie te mają niewielki wpływ na istotę nauki, i bez wątpienia nie można podziałów t
prawo energetyczne4 34.    Jakie są kary dla przedsiębiorstwa? Wysokość kary pienięż

więcej podobnych podstron