Podróż do fiordów norweskich pod względem turystycznym jest — według mego zdania — jedną z najpiękniejszych i najciekawszych. Podróży tych odbyłem cztery i zawsze, pomimo zmęczenia spowodowanego koniecznością spędzenia wiele czasu na mostku, z jednakowym zachwytem przyglądałem się widokom, które są przepiękne i stale się zmieniają.
Do fiordów wchodziliśmy zwykle koło Bergen, a czasem w fiordzie Stavanger. Kilka godzin zatrzymywaliśmy się w jednym z tych portów, po czym w dalszej drodze, jeżeli się zatrzymywaliśmy, to w którymkolwiek z fiordów lub w pobliżu Nord-kappu, gdzie pasażerowie lądowali na szalupach okrętowych i odbywali wycieczki samochodami, zawczasu obstalowanymi, lub piesze.
Na północ od Bergen fiordy z początku są zalesione, potem las stopniowo zanika, pozostaje tylko trawa, dalej już i trawy nie ma, a jeżeli jest zieloność, to tylko mech. Woda, wysokie strome skały, przepiękne i w najdziwaczniejszym oświetleniu — czy to w czasie dnia słonecznego, czy w deszczu — wszystko się składało na widok, od którego oczu nie chce się oderwać. Toteż pasażerowie spali na pokładach, aby napawać się do woli przecudnymi widokami. Byliśmy na północy. Im dłuższy stawał się dzień letni, tym krótsza noc, aż osiągaliśmy szerokość geograficzną, gdzie panował nieprzerwany północny dzień letni.
Wszystkie linie okrętowe wysyłające swoje statki na wycieczki do fiordów norweskich zamieszczają w prospektach reklamowych motto: „Zobaczyć słońce nie zachodzące”. Jednakowoż osiągnięcie tego celu zależne jest od warunków pogody, która w lecie w fiordach jest na ogół dobra, lecz też dość zmienna na północy. Toteż słońce, widoczne nad horyzontem dokładnie o północy, udało mi się widzieć wszystkiego raz jeden, a i to zjawisko ukazało się między chmurami, gdy pokłady „Polonii” zlewał drobny deszczyk.
Pamiętam, jak podczas jednej wycieczki stanęliśmy na kotwicy w fiordzie, mając przed sobą rozchodzące się wejścia do trzech wąskich fiordów. W perspektywie wznosiły się wysokie góry. Nad jednym z fiordów unosiły się chmury ciemnogranatowe, ponure i groźne. Nad drugim chmury były koloru szarego, jak to często zdarza się u nas. Ten trzeci fiord rozświetlały zaś promienie zachodzącego słońca. Widok był tak niezwykły
351