się nie różniące od mundurów służbowych, którzy w Korpusie byli przydzieleni do obsługiwania nas. Czyścili nam buty i ubrania, a oprócz tego sprzątali całe pomieszczenie. Poza swoją niewielką pensją mieli prawo pobierać od każdego obsługiwanego kadeta jednego rubla miesięcznie. Byli pośród nas tacy, którzy nie mieli tego rubla, więc czyścili sobie buty i ubrania sami.
Brak naramienników był dla nas zmartwieniem nie lada i dawał się najwięcej we znaki podczas cotygodniowych urlopów, których nam udzielano w każdą sobotę po południu do wieczora w niedzielę. Obowiązani byliśmy zasalutować wszystkim spotykanym oficerom i starszym kolegom. Nie wszyscy jednak oficerowie wojsk lądowych wiedzieli, że wychowankowie najmłodszego kursu Korpusu Morskiego nie mają odznak w ciągu pierwszych paru miesięcy po ich przyjęciu. Toteż niejeden ze zdziwieniem spoglądał na salutującego starannie młodocianego półcywila i nierzadko nasze salutowanie kompletnie lekceważono.
Pełnoprawnymi kadetami stawaliśmy się w dniu 6 listopada, w doroczne święto Korpusu, kiedy wszystkie nasze mundury były już gotowe, kiedy na czapkę dostawaliśmy czarną wstążkę ze złotym napisem. I chociaż mało było oznak na tym pierwszym mundurze, gdyż tylko naramienniki białe i galony złote na kołnierzu odkładanym, to jednak w dniu tym odczuwaliśmy dobrze różnicę, która w nas zaszła. Przez te drobne oznaki zaczynaliśmy wstępować na drogę pełnoprawnych członków zwartej rodziny morskiej, którą niezawodnie w Rosji stanowił korpus oficerów marynarki i Korpus Kadetów Morskich.
W Korpusie Morskim szlify i odznaki nadawano stopniowo. Tak więc dopiero po roku zdobywało się złote szlify na naramienniki, a razem ze szlifami dostawało się pałasz w czarnej pochwie, którego podczas urlopów zazdroszczono nam we wszystkich szkołach wojskowych w Petersburgu. Po następnych dwóch latach, po zakończeniu kursu ogólnokształcącego dodawano na naramienniki piękne złote kotwice i zdobywało się nie mniej dźwięczny tytuł gardemaryna, który był szczytem marzeń i którego nie bardzo mogły upiększyć naszywki podoficerskie.
W południe poprowadzono nas na obiad. Potem w dalszym ciągu odbywały się zbiórki, wydawanie rozmaitych przydziałów. Skończył się dzień ten pełen wrażeń i po herbacie wieczornej ze
37