które zdają się nigdy nie słabnąć, niezależnie od odległości w czasie i przestrzeni; a także tę mądrość, którą dostrzegamy zarówno w wybornej strukturze, jak i w precyzyjnych ruchach największych, ale i najdelikatniejszych jego części Wszystkie one, wraz z doskonałą dobrocią, która w widoczny sposób nimi kieruje, stanowią najwyższy obiekt spekulacji filozofa; ten zaś, kontemplując i podziwiając tak znakomity system, nie potrafi się oprzeć zaproszeniu do uczestnictwa w ogólnej harmonii natury™.
Tc ostatnie słowa można uznać za trafne określenie nastrojów dominujących około połowy XVIII wieku. Rzecz jasna, zwolennicy filozofii Newtonowskiej nie przestali jej wyznawać, aprzedmiotowi swojego kultu nadali jedynie nową postać i nową nazwę: zdenaturowawszy Boga, ubóstwili naturę. Mogli teraz, wnosząc zaledwie niewielką poprawkę do świętego tekstu, powtórzyć wołanie psalmisty: .Wzniosę swe oczy ku Naturze, skąd nadejdzie mi pomoc!”. Z podniesionymi oczami, kontemplując i podziwiając tak znakomity system, nie potrafili się oprzeć zaproszeniu do uczestnictwa w ogólnej harmonii natury
Pragnienie uczestnictwa w ogólnej harmonii zawsze poruszało serca i umysły ludzi. Święci wszystkich czasów marzyli o zjednoczeniu się ze swoimi bogami. W średniowiecznej Europie uważano, że można to osiągnąć poprzez post i modlitwę, rezygnację z wszelkich uciech cielesnych i wyrzeczenie się człowieka fizycznego. „Któż pomoże mi wyjść z ciała śmierci!”
34 An Account of Sir Isaac Afewton ’s Pkilosophical Discoveries (1775), s.3,4.95.
W cielesnym mieszkaniu duszy widziano wyłącznie dyshar-monię, brudną szatę zepsucia, do tego stopnia krępującą i zaślepiającą duszę, że ta podczas swej ziemskiej pielgrzymki tylko z wielkim trudem mogła, jeśli w ogóle zdołała, uczestniczyć w harmonii, którą jest Bóg. Ludzie oświecenia mieli na ten temat inne zdanie. Również z tych ciemności zdołali przebić się do światła, które pozwoliło im zrozumieć, że człowiek fizyczny i człowiek duchowy to tylko dwa różne przejawy jednej i tej samej harmonijnej całości.
Racjonalizacji tej woli wiary dokonał John Locke w Rozważaniach dotyczących rozumu ludzkiego, które to epokowe dzieło stało się psychologiczną ewangelią XVIII wieku. Autor Rozważań wyświadczył wielką przysługę ludziom tamtych czasów, dowodząc, że umysł ludzki nie ma nic do zawdzięczenia odziedziczonym „wrodzonym ideom”, natomiast wszystko zawdzięcza środowisku i docierającym z niego bodźcom. Współczesny kiytyk usiłuje nas przekonać, że teoria o „wrodzonych ideach”, którą obalił Locke, była „czymś tak okrutnym, iż trudno uwierzyć, że kiedykolwiek hołdował jej jakikolwiek poważny myśliciel”35. Być może. Może poważni myśliciele są tak nieliczni, a może po prostu światem rządzą okrutne idee. Nie ma jednak wątpliwości, że celem Locke’a, celem, który w opinii XVIII wieku udało mu się osiągnąć, było podważenie chrześcijańskiej doktryny powszechnego zepsucia, która niczym posępna, czarna chmura przez wieki spowijała ludzkie umysły. Skoro bowiem, jak utrzymywał Locke, w momencie narodzin umysł człowieka jest wolny od odziedziczonych i niemożliwych do wykorzenienia idei lub dyspozycji, skoro jest niczym innym jak czystą kartką papieru, na której zewnętrzny świat natury i ludzkich społeczności dopiero ma zapisać wszystko dobro 33 C.C J. Webb, Studies in tke History o/Nalural Theology, s. 354.
73