2 NIEDZIELA WIELKANOCNA 02(1) bmp

jechałem na górskim rowerze z prędkością 50 km/h! Co on mi odpowie? Chyba za samochodem.

Opowiem wam o moim koledze Marku, którego rodzice posyłali do kościoła na Mszę św. Oni bali się chodzić z synem, ponieważ to było 30 lat temu i w naszym kraju było bardzo dużo ludzi, którzy donosili na wierzących, zwalniali ich z pracy, zabierali nawet pieniądze. Ci rodzice byli wierzący i chcieli by przynajmniej ich syn uczestniczył we Mszy św. Zawsze też pytali go o to, co ksiądz mówił na kazaniu. Marek początkowo chodził do kościoła w każdą niedzielę, ale po pewnym czasie znudziło mu się iść samemu. Widział, jak inne dzieci idą ze swymi rodzicami i smutno mu było. Ponieważ nie chciał zasmucać swoich rodziców, wychodził z domu, ale zamiast do kościoła szedł nad rzekę i rzucał kamieniami w wodę. Bawił się w tak zwane „kaczki”. A kiedy ludzie wychodzili już ze świątyni po Mszy św., wracał do domu. Którejś niedzieli, kiedy wrócił do domu, jego tatuś zapytał go:

—    Marku, o czym była dzisiaj Ewangelia i co ksiądz mówił na kazaniu?

Marek szybko coś zmyślił.

—    O tym jak Pan Jezus uzdrowił niewidomego, a kazania księdza nie pamiętam. Zresztą, ja nie lubię jego kazań. Mówi długo i nudno.

Tatuś spochmurniał. Smutno mu było, że nie miał tyle odwagi, by pójść na Mszę św. Nie rozumiał, dlaczego są tacy źli ludzie, którym Pan Jezus przeszkadza. Ale jeszcze smutniej mu było,