111
Cel w życiu
Pewnego dnia, pośród chmur, pingwin dostrzegł czarny punkcik. Powoli, powoli punkt robił się coraz większy. A więc zbliżał się. Pingwin wytrzeszczył oczy. Była to mewa i leciała coraz niżej.
Żadna mewa dotąd nie usiadła na lodowej górze i pingwin był tym bardzo przejęty. Ale zamknął oczy, by nie dać po sobie tego poznać. Nie chciał, by mewa wyobrażała sobie nie wiadomo co.
Mewa usiadła na lodzie a potem ostrożnie zbliżyła się do pingwina. Pingwin uniósł głowę.
- Ach! - wykrzyknęła mewa. - Sądziłam, że jesteś martwy! Również wczoraj tu leżałeś.
- Tak. Również i przedwczoraj - pomyślał pingwin -a także dzień wcześniej... - Był jednak bardzo zadowolony, że wreszcie ktoś się tu znalazł.
- Dzień dobry! - powiedział w końcu.
- Cześć. Nazywam się Fortala-dodała mewa.-A ty jak się nazywasz?
Pingwin nie wiedział. Nigdy nie potrzebował mieć imienia. Był przecież sam na górze lodowej.
- Nie mam imienia - powiedział.
- Co za. bzdura - oburzyła się mewa. - Wszyscy mają imiona. Biorąc pod uwagę okoliczności naszego spotkania, będę cię nazywać Samotnikiem.
- Uważam, że jest to wspaniałe imię - powiedział pingwin.
Ale imię obudziło jego wewnętrzny smutek.
Mewa zadała mu mnóstwo pytań: co robił, dlaczego żył tu sam, jakie ryby znajdują się w tych okolicach. Pingwin odpowiadał na wszystkie pytania, ale bardzo krótko. Musiał przyznać, że przede wszystkim nudził się.
- Dlaczego nie przeniesiesz się na stały ląd? - spytała mewa. - To niecałe pół godziny lotu. A tam znajduje się mnóstwo innych pingwinów.