i parę małych krzesełek, poustawiała przed mamą ua stole.
— Zkądże to masz, kochanie, czy to ci podarowały Adełcia i Kazia? — zapytała mama.
— O nie, mamo — rzekła Leoncia to ja sobie sama wzięłam i schowałam pokryjomu do kieszonki, bo one mają tak dużo zabawek, a ja takich nie mam.
— O moja duszko, czy ty wiesz co zrobiłaś? Kto cudze rzeczy potajemnie bierze i chowa, ten kradnie, a kto kradnie, to go nazywają złodziejem.
I.eoncia usłyszawszy to, zaczęła gorzko płakać, bo przypomniała sobie, jak lokaja, który pokradł pierścionki na pierwszem piętrze, nazywano złodziejem, a żołnierze zaprowadzili go do więzienia, gdzie go okuto w kajdany.
— O moja mamo, cóż ja teraz zrobię — wołała szlochając dziewczynka —ja nie wiedzia łam, że to źle...
— Nie płacz Leonciu — pocieszała ją mama — zaraz powrócimy do pani Franciszko-woj i oddasz to wszystko, przepraszając, żeś tak źle zrobiła.
Poszły zaraz, a chociaż Leoni wstyd było bardzo przyznać się do tak brzydkiego po-
Htępku, ale woluta to zrobić, aniżeli być podejrzaną o kradzież.
15. Nieposłuszna Helcia.
Helciu, nie chodź po wodzie.
Bo trzewików szkoda.
Deszcz dziś padał — w ogrodzie Aż do kostek woda.
Lecz choć bona przestrzega, Helenka tern więcej
Skacze, goni i biega
Przez upór dziecięcy.
Rozmoczone kamaszki Spadają z nóg oba.
Lecz trzewiki to fraszki,
Oj gorsza choroba.
Zaziębiła się wielce I główka ją boli,
Że pan doktor aż Uelce Złej, gorzkiej dal soli.
Potem w łóżku leżała
Z przewiązaną głową,