Juz od długiego czasu jesteśmy w podróży; wyruszyliśmy z naszych krain, naprawdę odległych, i już od dawna jesteśmy w drodze. Ale warto było. Jesteśmy przyzwyczajeni do badania nieba i znamy dobrze gwiazdy. Raz pojawiła się nam przed oczami gwiazda zupełnie odmienna od innych i wydawała się wskazywać na wyjazd, jakby zapraszając nas do podróży. Zdawała się nam mówić: „Chodźcie za mną, pokażę wam coś cudowne-go". Dla nas, miłośników przygód i odkryć, była to okazja nie do zaprze-paszczenia.
Tak więc ruszyliśmy w drogę. Wyruszyliśmy na poszukiwanie pewnej osoby: króla; króla żydowskiego. Ale gdzie był? Wędrowaliśmy z naszymi wiek błądami, i nie z pustymi rękami - mieliśmy przygotowane szkatułki ze skarbami z naszych krain - złotem, kadzidłem i mirrą.
Wyjazd nigdy nie jest prosty, ale ruszyliśmy w podróż- Gwiazda prowadziła nas z góry i nauczyliśmy się zaufania do niej. Tak przybyliśmy do Jerozolimy, i tam gwiazda znikła. Byliśmy przekonani, że to już miejsce, gdzie znajdziemy tego króla żydowskiego. Dlatego zwróciliśmy się do króla tego miejsca, niejakiego Heroda, który od razu okazał się podejrzliwy. Prawdę mówiąc, ten król nie zrobił na nas dobrego wrażenia; zaledwie opowiedzieliśmy mu o Królu, który miał się narodzić, bardzo się zdenerwował. Tam, w Jerozolimie, otrzymaliśmy jednak wiadomość, jakiej potrzebowaliśmy, od uczonych w Prawie: król żydowski miał się narodzić w innym miejscu, w miasteczku zwanym Betlejem.
Wyruszyliśmy tedy z Jerozolimy i znowu gwiazda pojawiła się nad naszymi głowami. Kto wie, dlaczego zanikła i dlaczego nas doprowadziła do Jerozolimy? Teraz jesteśmy coraz bliżej Betlejem, w przeciągu krótkiego czasu tam dojedziemy. Jesteśmy bardzo podnieceni: kim się okaże ten Król żydowski, który z pewnością jest także Królem naszym i wszystkich ludów ziemi?