Druga grupa
Co za interes w tych dniach! Ten spis ludności jest naprawdę błogosła-wieństwem. Zwykle tutaj, w Betlejem, nie bywa zbyt wielu ludzi■ Ale Z tej okazji zwalił się ładny tłum. Przychodzą ze wszystkich stron, bogaci i biedni. Jest ich pełno. W mojej gospodzie w tych dniach wszystkie miejsca są zajęte.
Dzisiejszej nocy nie ma co szukać u mnie miejsca, wszystko zajęte. Ale jeśli chcę, jakieś miejsce zawsze się znajdzie, jakiś pokój rezerwowy, gdyby przy-padkiem pojawiła się ważna osobistość.
Trzeba teraz policzyć pieniądze; zarobek jest piękny, co roku przydałby się jakiś spis.
Tu w Betlejem są także tacy, którzy przyjechali z innych powodów, nie-którzy - by obserwować gwiazdy, inni, by spotkać się z krewnymi, ale dla mnie ważne jest, by moje pokoje były zapełnione.
Niektórych muszę odesłać z-kwitkiem; zaś biedaków, którzy nie mają pieniędzy, by zapłacić - tych bez zastanowienia wypędzam precz. Tej nocy przyszli jacyś: mężczyzna z kobietą, a jest chłodniej niż zwykle; ona chyba
spodziewała się dziecka, ale to byli biedacy. Jak tylko mężczyzna spytał mnie o miejsce, od razu mu odpowiedziałem, że wszystko zajęte. Zadowoliłby się nawet byle jakim kątem, ale wypędziłem ich. Może... Ale nie ma co o tym myśleć; wypijmy kielich wina, interesy idą na pełnych obrotach.