się „ze swoimi” w 833 r. na teren Marchii Wschodniej, gdzie się ochrzcił. Stamtąd przeniósł się najpierw do Bułgarii, potem do Panonii i znów do margrabiego Retboda (Conversio Bagoariorum et Carantanorum, 10).
Na terenach położonych bliżej granic wschodnio-frankijskich popierano skłonnych do podporządkowania się lokalnych pretendentów5 albo narzucano liderów „importowanych”. Mogą o tym świadczyć zanotowane w dokumentach imiona. Takim pogranicznym wodzem słowiańskim był zapewne Techilin, który w 827 r. przebywał ze swoją sło-wiańsko-bawarską drużyną na lewym brzegu Dunaju, naprzeciw Linzu. Taką samą funkcję pełnił też zapewne vene-rabilis vir Joseph z Thunau w Dolnej Austrii, opłacający się w latach 902 i 903 kościołowi we Freising.
Materialnym przejawem kształtowania się scentralizowanych lokalnych struktur terytorialnych były masowo wznoszone grody. Zaniepokojenie Franków rozwojem sytuacji wśród Słowian najdobitniej poświadcza szczegółowy raport tak zwanego Geografa Bawarskiego (Descriptio civitatum et regionum adseptentrionalemplagam Danubii) z około 848 r., w którym starannie oszacowano siłę lokalnych organizacji słowiańskich zidentyfikowanych za wschodnimi granicami państwa Ludwika Niemieckiego. Próbowało ono różnymi sposobami (interwencje militarne, manipulowanie wewnętrznymi sporami, narzucanie przywódców, działalność misyjna itd.) kontrolować dynamikę zdarzeń wzdłuż swego wschodniego pogranicza. Jednak raz uruchomionego procesu nie można już było powstrzymać. Liczne grody po-
Na przykład Rastyc, narzucony Morawianom na księcia przez Ludwika Niemieckiego w 846 r.
wstające od połowy IX w. na Połabiu, w Czechach i w Polsce wymownie świadczą o politycznych ambicjach lokalnych wodzów, zdolnych do zmobilizowania dużego potencjału siły roboczej, a srebrne skarby—o ich umiejętności kumulowania nadwyżek. Państwo wschodniofrankijskie, nie będąc w stanie wchłonąć wielkich obszarów zasiedlonych przez Słowian, próbowało uzależniać ich przywódców i nie dopuścić, aby dostali się pod wpływy bizantyńskie. W polityce tej ważną rolę odgrywały misje łacińskie, wiążące szukających ideologicznego wsparcia „książąt” z zachodnią organizacją kościelną.
Z tego wzorca wyłamali się Słowianie wschodni, którzy, pokierowani przez szwedzkich Waregów, stworzyli organizację ciążącą ekonomicznie i kulturowo właśnie ku Konstantynopolowi. Na Rusi wymieszanie różnych tradycji etnicznych przybierało czasami skrajne postaci. Symbolicznym przykładem tej wielokulturowości jest używanie przez skandynawskich przywódców tamtejszych Słowian tureckiego tytułu „chagana” (Ibn Rosteh, XII).
Pośrodku pozostały ziemie dzisiejszej Polski, zbyt odległe od granic ówczesnych potęg i położone na uboczu głównych szlaków handlowych. Przywódcy zamieszkałych tam ludów korzystali jednak niewątpliwie z doświadczeń organizacyjnych sąsiadów i z koniunktury gospodarczej pobudzonej popytem stymulowanym przez rynki muzułmańskie. Autorzy źródeł pisanych „dostrzegają” ten region wraz z pojawieniem się groźnego militarnie ośrodka scentralizowanej władzy, kontrolowanego przez dynastię piastowską. Zapewne nigdy się nie dowiemy, czy w przekazanej przez Galla legendzie dynastycznej o pozbawieniu władzy jakiejś starszej