A Jeśli dziecko zrodzi się z tej krwi słowiańskiej, patrząc bielmem, łbem ciężkim na stopnie potoczy i z czworgiem łap w powietrzu w dzień będzie
i w nocy
spać, jak koń martwy w runi wypalonych pastwisk.
Korowody i wieńce zaplotą się na niej, wieczór ciernie cieniste położy na czoło, i takie będzie wieczne burz odpoczywanie, z ręką, sypiącą ziarno garbatym aniołom.
Tocząc żółte obręcze, żaglowe okręty naładowane wojskiem blaszanych żołnierzy niosąc, szli chłopcy z placów, deszczyk padał świeży, i śpiewał ptak, a chmurką na dwoje przecięty księżyc wschodził powoli. Oczami mokremi jeźdźcy patrzyli prosto na zachód. Psów rody goniły się na klombach. Nad złotawe schody siadali zakochani. Spokój był na ziemi, tylko orkiestra, w zmierzchu zanurzona wrota milkła w długiej ulicy, i na żywopłotach stygły krzaki mimozy kłaniając się nocy.
Nikogo niema pomiędzy tobą i mną.
\ni rośliny czerpiącej sok z głębokości ziemi,
u ni zwierzęcia, ani człowieka,
mii wiatru chodzącego pomiędzy chmurami.
i l u11niejsze ciała są jak szkło przezroczyste.
NiiJ .Mniejsze płomienie jak woda, zmywająca zmęczone
nogi podróżnych.
Niij/icleńsze drzewa jak ołów rozkwitły w środku nocy. Mllut-ic jest piaskiem połykanym wyschłemi ustami.
Nl< nawiść słonym dzbanem podanym spragnionemu.
• '" /.cio się rzeki; podnoście swoje ręce •11 ‘ * I m • 11! Ja, wierny syn czarnoziemu, powrócę
do czarnoziemu
I"1'l»y życia nie było,
pieśni i słowa tworzyło "h moje serce, nie moja krew,
",h moje trwanie,
Ml' Kłos niewiadomy, bezosobowy,
1111 łopot fał, sam wiatrów chór, samo wysokich drzew *' 11ono kołysanie.
l,M)go niema pomiędzy tobą i mną,
'""ie jest dana siła.
“"'.V białe pasą się na równinach ziemskich,
i5