zatrzymaniem walki ze śmiertelnym zagrożeniem w postaci zmiany klimatu. Twierdzi, że naukowcy „bezmyślnie straszą ludzi, trzymając się linii partii"’, motywowani przez polityków i sponsorów badań naukowych.
— Wykorzystują obecną sytuację i to jest zrozumiałe. Wcześniej ludzie uzyskiwali stypendia badawcze na walkę z rakiem i dostawali na to ogromne pieniądze. Teraz mamy wojnę ze zmianami klimatu i jest mnóstwo ludzi, którzy związali z nią swoje kariery i są beneficjentami tego procesu.
Vicky Pope. kierowniczka doradztwa w sprawie zmian klimatu w Biurze Meteorologicznym, stwierdziła, że powszechnie uznaje się, że w okresie ostatnich 200 lat ilość dwutlenku węgla w atmosferze podwoiła się i że globalne ocieplenie jest tego następstwem. Stwierdziła również, że są „naturalne wariacje” temperatury, wywoływane, zarówno przez samą pogodę, jak i naturalne zjawiska, takie jak El Nino oraz skażenia wywoływane przez człowieka. Ogólnie biorąc, klimat się ociepla i w ostatnich latach stał się najcieplejszy.
— Podstawy fizyki mówią, że jeśli wzrasta ilość dwutlenku węgla, to temperatura rośnie — stwierdziła Pope.
Szereg „sceptyków w sprawie zmian klimatu” wygłosi prelekcje w okresie poprzedzającym kluczowy szczyt ONZ w Kopenhadze, który odbędzie się w grudniu i na którym ma dojść do uzgodnienia działań mających na celu powstrzymanie globalnego ocieplenia. (Źródło: Louise Gray, „Climate change «scep-tic» lan Plimer argues C02 is not causing global warming", 12 listopada 2009, www.telegraph. co.uk/earth/earthnews/6553592/Climate-change-sceptic-lan-Plimer-argues-C02-is-not-causing-global-warming.html)
GLOBALNE OCIEPLENIE CZY OZIĘBIENIE?
Prezydent Stanów Zjednoczonych Obama wygłosił ostatnio na forum ONZ dramatyczny apel o znalezienie globalnych środków na ograniczenie tego, co nazwał „zagrożeniem klimatu”, które jest niczym innym jak nowym eufemizmem „globalnego ocieplenia”, teorii głoszącej, że będące dziełem człowieka emisje C02 pochodzące z samochodów, elektrowni węglowych oraz innych źródeł powodują ocieplanie Ziemi, w następstwie którego polarne czapy lodowe stopią się nieodwracalnie, co spowoduje zalanie jednej czwartej, a nawet większej części lądów na naszej planecie.
Dramatyczny scenariusz Obamy ma jednak pewien feler - z naukowego punktu widzenia jest całkowicie błędny.
Od roku 2007 polarne czapy lodowe rosną a nie maleją, zaś Ziemia się oziębia, a nie ogrzewa.
Jakby strachu przez śmiercią z powodu wydumanej świńskiej grypy było mało, BBC. CNN i inne media nieustannie pokazują zastraszające sceny topnienia gór lodowych mogące przyprawić co bardziej wrażliwych o bezsenność. Sekretarz generalny ONZ. Ban Ki-Moon, wygłosił ostatnio apel, stojąc na lodowej krze i lamentując, że będące dziełem człowieka emisje C02 powodują corocznie stopienie „100 bilionów ton” polarnego lodu, wskutek czego za trzydzieści lat w Arktyce nie będzie go w ogóle.
Występ Ban Ki-Moona był dokładnie zaaranżowany. Ogłoszono, że jego statek mógł podpłynąć na odległość 700 mil do bieguna północnego jedynie dzięki cofnięciu się zasięgu zamarzniętego morza. Nie podano jednak, że było to możliwe jednie latem, kiedy arktyczny lód zawsze topi się, po czym od września ponownie zaczyna zamarzać.
Prawda w sprawie arktycznego lodu wygląda całkiem inaczej. Mimo iż każdego lata topi się około 10 milionów km2 morskiego lodu, co roku od września Arktyka zamarza z powrotem. Obecnie zasięg lodu jest o 500000 km2 większy, niż był o tej samej porze w ubiegłym roku, z kolei w ubiegłym roku był o 500000 km2 większy niż we wrześniu 2007 roku, kiedy to zanotowano najmniejsze jak dotąd oblodzenie.
W kwietniu, po mrocznej polarnej zimie. znowu będzie do 14 milionów km2 lodu albo i więcej. Jak to ujął brytyjski pisarz i felietonista naukowy Christopher Booker: „Nawet jeśli ten cały morski lód miałby się stopić, nie podniósłby poziomu mórz bardziej niż robi to kostka lodu topniejąca w szklance ginu z tonikiem”.
Obecna propaganda strachu wywoływana na bazie globalnego ocieplenia jest podsycana przez polityków i partykularne interesy takich firm, jak Goldman Sachs, które zarabiają miliardy na handlu limitami C02.
Robią, co mogą, aby zapędzić cały świat w ramy ustalone na grudniowym Szczycie Kopenhaskim w sprawie Globalnego Ocieplenia będące sukcesorem Umowy z Kioto w sprawie redukcji emisji C02.
W Wielkiej Brytanii, gdzie premier Gordon Brown wszystkimi siłami usiłuje wyciągnąć korzyści wynikające z idei globalnego ocieplenia. BBC i Towarzystwo Królewskie w Londynie wysuwają absurdalne pomysły dotyczące „inżynierii klimatu”, takie jak na przykład umieszczanie w przestrzeni kosmicznej luster nic dopuszczających do Ziemi promieni słonecznych lub rozmieszczanie wzdłuż autostrad sztucznych drzew, które odsysałyby C02 z powietrza, po czym zakopywano by je w ziemi.
Ważne nowe badania opublikowane przez magazyn Journal of Geophy-sical Research of the American Geo-physical Union (www.agu.org/pubs/ crossref/2009/2008JD011637.shtml) potwierdzają, że w minionych 50 latach, poczynając od lipca 1950 roku, 81 procent zmian tropikalnego klimatu można przypisać El Nino, zaś pozostałe 19 procent wzrostowi promieniowania Słońca. Żadne będące dziełem człowieka czynniki nie odegrały w tym czasie jakiejkolwiek roli.
Zjawisko El Nino, zwane przez naukowców Południowymi Oscylacjami El Nińo (El Nińo Southern Oscillation, w skrócie ENSO), klimatolodzy i astrofizycy wiążą z okresowymi wzrostami aktywności słonecznej.
El Nińo przypisuje się powodzie, susze i inne zaburzenia pogody w wielu regionach świata. Na Oceanie Atlantyckim skutki są opóźnione o 12 do 18 miesięcy w stosunku do występujących na Pacyfiku i obserwuje się tendencję do ich pojawiania się co trzy do ośmiu lat. Z kolei La Nina to w odróżnieniu do El Nińo faza ochłodzenia cyklu Oceanu Spokojnego.
Te cykle do złudzenia przypominają to, co głosi chór piewców globalnego ocieplenia, według których jest to skutek spowodowanych przez człowieka emisji CO, lub, jak się to obecnie nieśmiało określa, „zmiany klimatu”.
Nowe badania prowadzone przez Ha-akana Grudda z Wydziału Geografii Fizycznej i Geologii Czwartorzędu Uniwersytetu Sztokholmskiego potwierdzają, że dzisiejsza Arktyka nie jest cieplejsza niż w poprzednich okresach historycznych, kiedy nie było elektrowni węglowych i silników spalinowych.
Co zastanawiająco dziwne, żaden ze znanych orędowników globalnego ocieplenia nie próbował skorelować aktywności ENSO z globalnymi zmianami temperatury. A może zdelegalizujemy, dla odmiany, El Nińo bądź zakażemy erupcji na Słońcu? W tych propozycjach jest tyle samo naukowego sensu, co w zakazywaniu lub ograniczania emisji CO,.
Globalne ocieplenie to nowa religia i powinniśmy wiedzieć, że jej arcykapłani
Nędza prowadzi do rewolucji, a rewolucja prowadzi lud do nędzy.
NEXUS • 7