XXXVIII ELEMENTY NATURALIZMU
łach poczynania autora przypominają zabiegi naturalistów: wprowadza w organizm powieści realne wydarzenia, sceny, rozmowy, bez troski o ich typowość czy reprezentatywność. Wierność wobec rzeczywistości empirycznej staje się jedynym kryterium ich literackiej przydatności. Manifestuje ją nie tylko przez „kopiowanie” życia, lecz również dzięki wprowadzeniu określonej techniki narracji.
Wyraża się to przede wszystkim w stosowaniu zasady konstrukcji naturalnej, eliminującej z toku opowiadania wszelkie inwersje czasowe i elementy wtórne. Akcja bowiem Wspólnego pokoju rozwija się według następstwa zdarzeń. W toku opowiadania spotykamy niewiele infor- -macji o wydarzeniach sprzed paru dni: „Dziesięć dni upłynęło od wyjazdu Zygmunta” (s. 102), „Było to na dzień przed śmiercią Edwarda” (s. 226), jeśli nie liczyć, oczywiście, płaszczyzny czasowej monologów wewnętrznych Salisa, będących w przeważającej części retrospekcją w okres dzieciństwa. Stąd konieczność uszanowania czasu rzeczywistości realnej przez czas przedstawiony fabuły.
Swoistą kontynuacją techniki naturalistów jest ograniczoność wszechwiedzy narratora, utożsamiającego się we Wspólnym pokoju z postacią głównego bohatera, choć autor manifestuje jego niezależność przez prowadzenie narracji w trzeciej osobie. Wszelkie jednak wydarzenia są ukazane z perspektywy Salisa — jedynej postaci, której myśli, życie wewnętrzne stają się dostępne autorowi-nar-ratorowi. Spojrzenie na świat powieściowy z perspektywy wewnętrznej, z punktu widzenia postaci utworu, stwarza dla rozgrywającego się wydarzenia uzasadnienie empiryczne. Ma to niebagatelne znaczenie dla ustaleń w zakresie interpretacji powieści.
Jednym z objawów manifestowania przez naturalistów opozycyjnego stosunku wobec rzeczywistości było „odtwarzanie (wyłączne lub przeważne) faktów brutalnych, drastycznych, patologicznych”1. Toteż wyzyskiwali wszelkie okazje, by wprowadzić na karty swych książek obrazy szokujące wyobraźnię mieszczańskiego czytelnika. Stąd drastyczne sceny w Germinalu, Nanie czy nawet w Chłopach Reymonta. Przejawem tej postawy było nasycenie języka utworów wyrażeniami potocznymi, wulgarnymi, które raziły czytelników wychowanych na tradycyjnych klasycznych tekstach literackich.
Przypominam te fakty, gdyż Uniłowski radzi sobie podobnie. Z całą bezwzględnością kreśli np. obraz powieszonego w klozecie Bednarczyka.
Także swoiste zagęszczenie słownictwa wulgarnego, szczególnie częste operowanie pewnymi terminami z anatomii człowieka, jakie powszechnie uznano za wstydliwe, to nie tylko dokumentalne odbicie języka kreowanego środowiska, lecz także swego rodzaju kolejne wyzwanie rzucone „normalnej” literaturze i manifestacja określonej postawy „filozoficznej”.
Naturalizm, dążąc do obiektywizmu w imię naukowego scjentyzmu i wierności wobec kopiowanego świata, popadał w rezultacie w inną skrajność. Obraz rzeczywistości kierowanej wyłącznie prawami biologicznymi, w którym rządziły prawo walki o byt, popęd seksualny i inne zwierzęce instynkty, stawał się pesymistyczny. Przygnębiająca atmosfera Wspólnego pokoju, nieustanne akcentowanie nudy i neurastenii, wsparte bogatym zespołem motywów erotycznych jako elementów najbardziej prowokacyjnie laruszających granice moralnej i estetycznej „przyzwoi-stości” w literaturze, wprowadzają nas na grunt naturali-stycznych doświadczeń.
Upodobanie do porównań animalistycznych: „taksówki [...] jak wstrętne, duże robaki” (s. 3), „ręka [...] jak [...]
H. Markiewicz, Główne problemy wiedzy o literaturze,, Kraków 1959, s. 232.