Zabić cię, myśli Usia, jak cię nie zabili Niemcy,
dwie armie przynajmniej, dywizje pancerne czołgi i lotnictwo
całe cztery lata, to ja mam dać radę?!
To Holokaust zaszczepił w Meter nieludzką wytrzymałość i braku umiaru. Ta nadzwyczajność matki, a zarazem jej potworność, przejawia się zarówno w jej pasożytowaniu na córce, jak i w tym, że swoje arie matka wykonuje raz sopranem, raz altem, raz basem. Poprzez matkę, która przeżyła Holokaust, córka żyje ciągle jakby w czasie wojny i pożogi. Śni o tym, jak „stojąc na jakimś dworcu” wśród odjeżdżających pociągów, trzyma w ramionach „kosmaty jakiś strzęp wrzeszczący”. Matce ciągle jej się odbija (trupem) i cierpi na niekończące się „piekielne infekcje”. Także i swoją córkę postrzega jako żywe mięso:
chce wiedzieć, czy żołądek dobrze funkcjonuje, czy pompuje serce i jak tam wątróbka, pięćdziesiąt kilo prima sort mięska i jeszcze podróbki
Taki rodzaj natrętnego myślenia może znajdować swoje źródło wprost w traumie Holokaustu, w tym, że ofiary nazizmu, z którymi postępowano jak ze zwierzętami (przewóz w bydlęcych wagonach, masowa, śmierć w uwłaczających, ohydnych warunkach) zredukowane zostały do mięsa. Opracowanie sposobu na skuteczne pozbywanie się wielkiej ilości ciał stało się bodaj największym „wyzwaniem dla wykonawców Zagłady. A jednak, zdaniem córki, matka nie tylko powiela wyrządzoną jej krzywdę, ale się nią napawa.
[...] Matka szarpie swoją historię
89